 |
Ever tried.
Ever failed.
No matter.
Try again.
Fail again.
Fail Better.
|
|
 |
Środek dnia. Ciemny pokój. Kubek gorącego kakao. Ciepły koc. Wygodny fotel. Muzyka w tle. Dobra książka. Upragniony s p o k ó j . Tak niewiele a wystarczyło, aby choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
|
|
 |
Czasami jest naprawdę dobrze. I wtedy mam wrażenie, że wszystko powoli wraca na właściwy tor. Ale zdecydowanie częściej bywają noce takie jak ta - bezsenne, kiedy pokój po brzegi jest wypełniony wspomnieniami a łzy sprawiają, że nie jestem w stanie nabrać powietrza. Wtedy cała ta gra zaczyna się od nowa. Nie wiem co ze sobą zrobić. Nie wiem jak pozbierać myśli. Jak uspokoić skołatane nerwy. Jak przywrócić równy rytm bicia serca. Po policzku spływa kolejna łza. Organizm domaga się odpoczynku. Nie jestem w stanie mu tego zapewnić. Zakładam adidasy, dres i ciepłą bluzę, słuchawki na uszy - wychodzę. Przebiegnę kilometr, może dwa, może więcej. Może dzięki temu zapomnę choć na chwilę. Wrócę, wezmę prysznic i spokojnie zasne. Mam taką nadzieję. Ale przecież wiadomo, co mówią o nadziei...
|
|
 |
Ciągle tylko patrzę jak uciekają miesiące, jak upływają dni, które tak przeraźliwie oddaliły mnie od mojego szczęścia. Wszystko wokół jest tak bezlitosne, bo nie pozostało już nic, a on w mojej głowie jest taki żywy. Wspomnienia nie chcą odejść, one uporczywie dręczą moje serce, które od tak dawna błaga o litość. Ja już naprawdę nie mam siły dalej katować się przeszłością, ale nie potrafię też odciąć tej ostatniej nici, która mnie z nią wiąże. Przetrwałam kawał czasu, ale w mojej sile, która mi na to pozwoliła jest też tak wiele słabości, i właśnie to powoduje, że ciągle robię trzy kroki w przód, a chwilę później kolejne dwa w tył. I nie znam recepty na ostateczne zamknięcie starych rozdziałów, bo każdy sposób, którego próbowałam ostatecznie nie zdawał egzaminu. Nie wiem czy miłość mija sama czy ktoś musi ją wygonić, to w sumie nawet nie ważne. Niech po prostu stanie się coś co pozwoli mi ożyć. / napisana
|
|
 |
Nadchodzi dzień, kiedy cholernie zaczynasz żałować podjętych w przeszłości decyzji. Kiedy zdajesz sobie sprawę z tego, ile straciłas w wyniku jednej błędnej decyzji. Ile Cię ominęło, jak wiele przegrałas, ile szans zaprzepaściłas. A wszystko przez to, że kiedyś, w pewnym, wydawać by się mogło, mało znaczącym momencie życia, zabrakło Ci odwagi. Odwagi do życia na własną rękę, do sprzeciwienia się odgórnie narzuconej Ci decyzji. Odwagi do walki o to, czego od dawna pragnęłas - o samodzielność, spełnianie marzeń, rozwijanie pasji i szczęście. Wszystko przez to, że w pewnym momencie swojego życia okazałaś się być zwykłym tchórzem.
|
|
 |
Boję się jesieni. Boję się długich, samotnych, pustych wieczorów. Boję się, że znowu nie będę miała chęci do życia. Odebrałeś mi mój "zapas" radości, dzięki któremu zawsze udawało mi się przetrwać jesień i zimę. Był czas, kiedy udawało mi się to dzięki Tobie. Teraz nie radzę sobie z jedną ponurą niedzielą. A co kiedy przyjdą kolejne? Nie usiądziesz ze mną z kubkiem gorącej herbaty przed telewizorem. Nie będziesz trzymał mnie za rękę. Nie ogrzejesz mnie ciepłem swojego serca. Gdybyś tylko wiedział, jak bardzo Cię teraz potrzebuje...
|
|
 |
"Znowu czuje się jak przegrany śmieć, bo wszystko się wali prócz tej ściany przede mną..."
|
|
 |
Chłonę każde Twoje słowo, spojrzenie, całego Ciebie niczym gąbka. Nie potrafię inaczej. Każdy Twój gest skierowany w moją stronę jest dla mnie na wagę złota. I najgorsze jest to, że nie potrafię tego zmienić. Mimo iż ciągle ranisz mnie swoją obojętnością. Pozwalasz wzbić się w powietrze, szybować przez moment wysoko nad ziemią, by po chwili sprowadzić mnie boleśnie na dół. By pokazać mi jak ogromną władzę masz nade mną, jak potrafisz panować nad moimi uczuciami. Mimo bólu, który mi zadajesz, ja nadal jestem wpatrzona w Ciebie i nadal pragnę tych krótkich chwil szczęścia przy Tobie. Nawet za cenę przeżywanego później cierpienia. Czekam z niecierpliwością na ten dzień, gdy w końcu będę na tyle silna, aby pozwolić Ci odejść, wypuścić Cię z rąk i zapomnieć. Aby spróbować samej stanąć na nogi. Nie myśleć, nie marzyć, nie mieć złudnej nadziei, że się zmienisz. I wierzę, że kiedyś ten dzień nadejdzie, tylko nie wiem jak długo jeszcze to wszystko będzie trwało, jak długo będę w stanie to znosić...
|
|
|
|