 |
|
myślałam, że będzie inaczej. że przez dwa miesiące się dobrze poznamy i na koniec wakacji będziemy razem, z resztą sam to zasugerowałeś, Twoje słowa, gesty. nawet Twoje spojrzenia mówiły mi, że tego chcesz. i gdy ja jestem już gotowa, Ty tak po prostu odchodzisz do innej, zostawiasz mnie samą mówiąc "przecież i tak by nam się nie udało". odchodzisz, a ja zaczynam zapominać, mimo iż bardzo tego nie chce, płacze całymi dniami, nigdzie nie wychodze, a Ty? Ty jesteś szczęśliwy, a przecież ja tak bardzo chciałam Twojego szczęścia.
|
|
 |
|
nie utrudniaj mi procesu zapominania o Tobie.
|
|
 |
|
chciałabym mieć Cię przy sobie. tu i teraz. bądź.
|
|
 |
|
dlaczego kiedy jest dobrze, wszystko nagle się psuje? nasze życie jest trudne. nasze życie... życie mnie zepsuło... a może to raczej ludzie.
|
|
 |
|
widząc jak całujesz inną, nie poczułam nic. zupełnie nic. może delikatnie zakuło mnie serce, poczułam się troche oszukana i... hmm.. sama nie wiem jak się poczułam. żadna nienawiść, żaden krzyk czy płacz, bo przeciez nie o to chodzi. nie chodzi o to, żeby pijanemu człowiekowi wykrzyczeć w twarz jak bardzo mnie zranił tym, że ode mnie odszedł. w momencie ich pocałunku nie czułam nic. nie obchodziło mnie to, dopiero po chwili, gdy nasze spojrzenia się spotkały... dopiero wtedy poczułam złość, żal i smutek. dopiero gdy specjalnie na moich oczach objął ją w talii tak jak zwykle mnie obejmował, dopiero wtedy poczułam, że umieram, że wraz z tym jednym wydarzeniem moje życie się skończyło, zrozumiałam że bez powietrza nie da się żyć, a to właśnie ty jesteś moim powietrzem. wróć. byłeś.
|
|
 |
|
nie chce tej miłości, weź ją sobie i uciekaj.
|
|
 |
|
kocham Pana, Panie Arku :*
|
|
 |
|
nie wiem ile łez musi popłynąć, byś w końcu zrozumiał jak bardzo Cię kocham. A.
|
|
|
|