 |
jak mam nazwać to uczucie co było między nami? czy mogę tak poza tym nazwać to jakimś uczuciem? tak, to była chora miłość. ja kochałam całym sercem, ty pół sercem. a połową mnie nienawidziłeś, dlatego masz teraz gdzieś to co czuję i w jakim stanie byłam gdy mnie zostawiłeś. ale wiem, myślisz o mnie. tak to byś nie pisał głupich sms'ów do mnie, bym chociaż trochę była zazdrosna. dobrze ci tak, wzbudzaj we mnie zazdrość. ale nigdy nie dam ci tej satysfakcji, że mnie pokonałeś skurwysynie. / by cherrybum
|
|
 |
śniłeś mi się po nocach. patrzyłeś na mnie swoimi nieziemskimi tęczówkami, lekko, koniuszkami palców dotykałeś moje usta i składałeś na nie delikatne pocałunki. przez moje ciało przechodziło milion zimnych dreszczy, trzęsłam się z zimna a ty wtedy dawałeś mi swoją bluzę i pozwalałeś zatopić się w swoich ramionach. zawsze wtedy czułam twój piękny zapach. szkoda, że to tylko sen. / by cherrybum
|
|
 |
a ty co? z bajki kurwa się urwałeś? myślisz, że jesteś gargamelem i możesz mieć wszystkie smerfetki włącznie ze mną? zapomnij kurwa, koleś. / by cherrybum
|
|
 |
spoglądałam w jego piękne brązowe tęczówki. znowu zapewniał mnie jak to bardzo mnie kocha i tęsknił za mną. tak bardzo chciałam do niego podejść, przytulić go i szepnąć że tęskniłam, że nic się nie stało, że liczy się tylko to, że jest znowu obok mnie. / by cherrybum
|
|
 |
Nie ważne jak byś się ubrała i jak pomalowała , zawsze znajdzie się ktoś kto będzie wyglądał lepiej i bez żadnych zahamowań skrytykuje Cie tak , że ledwo się podniesiesz . / net
|
|
 |
i wchodzę w strefę kolejnych sześćdziesięciu sekund bez Ciebie. bez oddechu.
|
|
 |
- a jeśli któregoś zimowego poranka wzejdzie słońce? ocieplające wszystko i rażące w oczy, niczym to letnie? - zagadnęłam rysując kamykiem po chodniku. - to tak jak my, prawda? - dodałam nie czekając na odpowiedź. spojrzał na mnie z wyrzutem, a następnie opierając się na ręce usiadł na nierówno ułożonej kostce. - ja i Ty. - poprawił mnie mimowolnie. zgarnęłam włosy z twarzy. - nie... nie poprawiaj mnie. ja wiem. ale my, chodziło mi o nas. to nierealne, tak? - wychrypiałam drżącym głosem. i choć do ostatniej sekundy serce zaciskało się z nadzieją, On przytaknął jedynie kiwnięciem głowy.
|
|
 |
zawróćmy, przecież zostawiliśmy tam szczęście.
|
|
 |
[2] - daj mi się o tym przekonać. - odparłam, a zanim zdążyłam się zorientować był już na tyle blisko, że prawie stykaliśmy się wargami. - to granica. - syknął, a ciepłe powietrze z Jego ust wydostało się na moją brodę. - mam Ją przekroczyć? - po czym nie czekając na odpowiedź, przyłożył zmarznięte palce do mojego policzka przyciągając mnie do siebie. Jego pocałunek na dobre ocieplił chłód tamtej grudniowej nocy.
|
|
 |
[1] opierał się o barierkę, kiedy się zbliżałam. wstrzymałam na chwilę oddech, po czym podeszłam do Niego, muskając Jego ramię. - jestem. - szepnęłam robiąc wydech, a tuż przed moją twarzą pojawiła się chmara białego dymku. podciągnęłam rękawiczki na dłoniach wciskając je chwilę potem na dno kieszeni od kurtki. bez słowa dopalił fajkę po czym przydeptał ją butem. zlustrował mnie spojrzeniem. - nie przespałem całej nocy wczoraj, ogarniasz? ja, największy śpioch, jakie znasz. nie przespałem myśląc o Tobie, o tym, co się dzieje między nami. chciałbym mieć nad tym kontrolę... - wypalił już na wstępie od razu odwracając wzrok. uśmiechnęłam się pod nosem. - Ty i kontrola? - zagadnęłam pukając się w głowę na znak tego, jak głupie jest to stwierdzenie. wiedziałam, że widzi co robię kątem oka. - mimo wszystko. nie chciałabyś, żebym ją teraz stracił. kontrolę. - odpowiedział oschle mrożąc w jednej chwili moje serce.
|
|
 |
najbardziej drażniąca jest ta świadomość, że On drugi raz się już tak nie uśmiechnie, kąciki Jego ust nie pójdą na mój widok, aż tak w górę, a dwa magiczne światełka nie roziskrzą się w Jego źrenicach. po prostu, już nigdy nie będzie tego uczucia, tej miłości, która była niegdyś wszystkim, co miało jakikolwiek sens, co trzymało nas przy sobie.
|
|
 |
jak się kiedyś wkurzę to zdejmę buty i będę zwiedzać na boso cały świat z cejrowskim. / by cherrybum
|
|
|
|