 |
odpuściłam, bo dobrze wiem jak On cholernie Cię kocha. ale jeśli choć raz zobaczę łzy w Jego oczach, usłyszę jak Jego głos się łamie, lub zobaczę jak drżą Mu ręce - z Twojego powodu oczywiście, nie będę wciąż skrywać się w cieniu. już teraz mogę przyrzec Ci, że jeśli choć delikatnie draśniesz Jego serce w negatywnym aspekcie, poczujesz wagę mojej pięści na swojej twarzy, a gwarantuję, że wtedy przestanie być już taka piękna.
|
|
 |
już nawet nie pilnuję tak zawzięcie komórki przez całą noc, na wypadek gdyby zadzwonił. uczucia wybledły, serce zaczęło się minimalnie goić.
|
|
 |
ciekawe jak zachowywałbyś się będąc w mojej skórze. ciekawe jak postępowałbyś ze złamanym sercem. ciekawe czy żyłbyś tak jak do tej pory.
|
|
 |
ściągnęłam do góry włosy opaską, przemyłam twarz po czym nałożyłam na nią moją ulubioną, czekoladową maseczkę. wtem usłyszałam dzwonek do drzwi. zbiegłam po schodach do wejścia, mając jedynie, że szybko spławię tą osobę. - kto tam? - zapytałam, czekając chwilę na odpowiedź. - ja. - dobiegł mnie odgłos Jego cudownego barytonu. - chyba Cię pojebało. miało Cię tu nie być, do cholery! - krzyknęłam zza drzwi, przekręcając klucz w zamku. wszedł do środka. - nie patrz! - oznajmiłam na wstępnym, odwracając się w stronę ściany. złapał mnie w talii i odwrócił ku sobie. - seksownie. co za gówno masz znów na twarzy? - zagadnął wścibskim tonem. prychnęłam cicho. - paskuda. - szepnęłam, składając czułego całusa na Jego policzku, za wszelką cenę starając się Go pobrudzić tym 'gównem' choć troszeczkę.
|
|
 |
co zrobiłam nie tak? prawdopodobnie zakochałam się.
|
|
 |
marzenia są jak narkotyki - nie znajdziesz ich w pierwszym lepszym sklepie, ale jeśli się postarasz, śmiało je załatwisz. istnieją i są dostępne do kupienia. różnica tkwi w zupełnych szczegółach, ale jednak: ceną narkotyków są pieniądze, mniejsze lub większe; marzeń - wyzbycie się szacunku do samej siebie.
|
|
 |
teraz patrzę jak marzenia, które siedziały we mnie od tak dawna perfidnie spełniają się Jej, mimo tego, że chciała tego tak bardzo minimalnie, a to wszystko z winy szacunku, który miałam względem siebie i swojego ciała, w przeciwieństwie do Niej.
|
|
 |
patrząc na Jego wykończony wzrok, uświadamiam sobie jedno - jest za późno. spóźniłam się. zwątpiłam w Niego w momencie, w którym najbardziej potrzebował mojego 'dasz radę'.
|
|
 |
nie chciałam się do Ciebie przytulić, a chciałam zostać przez Ciebie przytulona. na prawdę nie zauważasz różnicy?
|
|
 |
niczym zaawansowany sadysta zadźgał uczucia znajdujące się w moim sercu - wszystkie, z wyjątkiem miłości względem Niego, tak, aby przypadkiem nie ukrócić mojego cierpienia.
|
|
 |
chciałabym, żeby posiadał umiejętność czytania w myślach. to nic, że znałby wtedy wszystkie moje sekrety i mógłby tym samym zniszczyć mnie do cna, liczyłoby się tylko to, iż posiadałby świadomość tego, jak cholernie mnie zranił. jak wstrzyknął do mojego serca cierpienie, równocześnie wyrywając również wszelkie pozytywne odczucia. zabił je, jak skończony sadysta.
|
|
 |
a czy kiedykolwiek przeszło Ci przez myśl co ja mogę czuć? pomyślałeś choć raz jak dociekliwie analizuję co wieczór wszystkie Twoje słowa, gesty? wziąłeś pod uwagę, że to co dla Ciebie było jedynie zwykłą znajomością, dla mnie mogło znaczyć dużo, dużo więcej? na prawdę nie domyślałeś się, że Cię kocham, czy tylko udawałeś, w rzeczywistości nie chcąc dopuścić do siebie tego faktu?
|
|
|
|