 |
nawet najbardziej oschły, chamski, arogancki facet, rzucający riposty na prawo i lewo, komentujący każdy defekt kobiecej urody, ma prawo do strachu. ten mężczyzna, niczym zbudowany ze stali, ten nie do zniszczenia, może bać się równie bardzo jak drobna i delikatna kobieta. miłość nie dzieli ludzi na grupy, na podstawie masy ciała, czy odporności psychicznej. każdemu daje na tacy tyle samo szczęścia, łez, obaw, tęsknoty, bólu, radości. wyłącznie od nas zależy po co, i w jakich ilościach, sięgniemy.
|
|
 |
- dajmy sobie trochę czasu. poczekajmy. - a mamy na co czekać?
|
|
 |
umiar. napawaj się miłością z umiarem.
|
|
 |
Jego wszystkie 'nie kocham Cię' raniły moje serce. każdy zwrot tego typu pozostawiał lekkie zadrapanie. w końcu takich ranek nazbierało się wystarczająco dużo, aby utworzyć potężny uraz na moim drobnym sercu. i mimo tego, iż to wszystko było tylko żartami - bolało.
|
|
 |
obrzuć mnie największymi obelgami, których i tak nie biorę do siebie. to Ty będziesz potem żałować.
|
|
 |
dziubku, weź się w garść, i zamiast siedzieć przed ekranem komputera, podpierając brodę, zrób coś. skończ użalać się nad sobą, poprzez pisanie notek na photoblogu czy opisów na gadu o tym jaka to jesteś nieszczęśliwa. w sieci nie wygrasz życia. możesz zdobyć dobre miejsce w jakimś rankingu, wygrać konkurs, czy chociażby podbić kolejny level w której z gier, ale pamiętaj - tu nie znajdziesz szczęścia.
|
|
 |
a te mimowolnie podnoszące się kąciki ust na Twój widok? niepewne uśmiechy? zarumienione policzki? drżenie dłoni? częste poprawianie włosów? jąkanie się co jakiś czas? na prawdę uważasz, że to nic nie znaczyło? że tylko się Tobą bawiłam?
|
|
 |
dużo rzeczy sobie wmawiam. łudzę się, że moje uczucie, podobnie do Twojego, wygasło do cna. jest inaczej. to trwa. nie zapomniałam. kocham.
|
|
 |
wciąż czuję Jego język powolnie sunący po moich spierzchniętych wargach. Jego dotyk, te delikatne muśnięcia nadal mogę od tak przywołać, poczuć wspomnieniami na swoich biodrach. dalej czuję to drażniące łaskotanie w żołądku, kiedy przypominam sobie Jego zapewniania o uczuciach, względem mnie. w dalszym ciągu pamiętam. łudzę się, że nie odszedłeś. że to się nie skończyło. że jesteś.
|
|
 |
- a jakie masz marzenie na dziś? - żeby się spełniło to wczorajsze.
|
|
 |
kiedy babcia była na 'ploteczkach' u sąsiadki, dziadek umierał.
|
|
 |
na słowa 'obiecuję, że będę przy Tobie na zawsze' rozpłakałam się i wcale nie ze szczęścia. obiecał mi coś tak cholernie absurdalnego. pomijając już fakt jak minimalną szansę ma związek w tych czasach i jak krucha jest miłość - skąd mógł mieć pewność, że umarłabym pierwsza? że on nie zachorowałaby wcześniej na jakąś paskudną chorobę, czy nie wykończyłby go któryś z nałogów? nie rozumiałam jak można coś takiego obiecać. nie mogłam cofnąć jego słów, już wypowiedzianych. prawdopodobnie zawiedzie mnie. zawiedzie, choć nie chce podświadomie tego zrobić. waga słowa 'obiecuję', w końcu.
|
|
|
|