 |
kocham to niebiańsko szmaragdowe spojrzenie pełne miłości, którą mnie darzy. kocham te dłonie wciąż gubiące się na moim ciele w tak perfekcyjny sposób. kocham ten drżący głos, gdy mówi o swoich uczuciach. kocham Go. całego, wzdłuż i wszerz, z wszelkimi defektami. kocham za każdą rozmowę, tą zupełnie poważną, jak i tą pełną żartów. kocham za każdy uśmiech ze specjalną dedykacją dla mojej osoby. kocham za bezapelacyjną obecność, kiedy tylko jej potrzebuję. kocham... bo śnieg. bo nie ma słów, które opiszą w pełni to, co rozrywa moją klatkę piersiową i nie pozwala spać po nocach.
|
|
 |
usiądźmy przy dwóch kubkach gorącego kakao, z których wciąż będzie unosić się para. przewiercajmy się spojrzeniem, pełnym wyrzutów, pretensji i nienawiści. opowiem Ci wszystko od samych podstaw. poznasz uczucie, które dawniej płynęło wprost z mojego serca w Twoim kierunku. przypomnę Ci. nigdy nie pozwolę na zapomnienie - perfidne wyrzucenie mnie z podświadomości. będę patrzeć jak Twoja osoba definitywnie zanika, zaatakowana przez tęsknotę.
|
|
 |
nie był całym moim światem. nigdy nie oświadczałam, że bez Niego, sama, nie potrafię istnieć. kiedy pytano mnie czy jest najważniejszy, pokręcałam lekko głową, mówiąc, że o wiele bardziej liczą się dla mnie przyjaciele i rodzina. wszyscy uważali mnie za skończoną kretynkę bez krzty rozumu, a ja po prostu byłam ostrożna. zabezpieczałam się przed maksymalnym uzależnieniem, nie pokochałam Go całymi siłami. robiłam wszystko, żeby teraz, kiedy Go nie ma, nie cierpieć.
|
|
 |
nie musisz grozić każdemu kto się do mnie zbliży. nie chcę, żebyś stał ciągle u mojego boku, i pilnował, aby nikt choć mnie nie drasnął. jedynie... czuły pocałunek w czoło. to wystarczy.
|
|
 |
bezproblemowo zasypiam. całonocne wpatrywanie się w księżyc to zwyczajne hobby.
|
|
 |
brakuje mi gorących dłoni ogrzewających moje przemarznięte policzki. Jego dłoni.
|
|
 |
absurd. człowiek, który dawniej był całym moim życiem, którego zapewniałam o swoich ogromnych uczuciach, od którego pocałunków byłam bezapelacyjnie uzależniona, a Jego spojrzenie potrafiło w ułamek sekundy zmiękczyć mi kolana - dziś jest mi zupełnie obcy. rozmawiam z Nim, nie wyczuwając już tej magicznej nutki, w tonie Jego głosu. dotykam Jego ramienia i nie czuję przyjemnych dreszczy na dłoniach. niby nie kocham, ale serce nadal krwawi. tęskni. tęskni za osobą, której już nie ma, bo z biegiem czasu poddała się.
|
|
 |
nie zaliczasz się do osób, które dopuszczam do swojego życia. nie biorę sobie Twojego zdania do siebie, i nie zamierzam stosować zmian, które mi proponujesz. nawet dogłębnie ich nie analizuję i tego się za każdym razem trzymajmy, bo wierz mi, że nie znoszę osób z fałszywą troską, którym zależy tylko na podłapaniu nowości z mojego życia, tudzież spraw sercowych.
|
|
 |
nienawidzę oddychać. nienawidzę tego, jak ludzie są od tej czynności, zupełnie uzależnieni i jak jest im potrzebna do przeżycia. nienawidzę wciągać tego cholernego powietrza do płuc, co mimowolnie rozrywa mi klatkę piersiową. każdy wdech boli. w powietrzu już nie unosi się Twój zapach. ta mieszanka bezapelacyjnie przestała być dla mnie odpowiednią.
|
|
 |
klaser to miejsce na znaczki. album na zdjęcia pokazuje nam stare, niekiedy wyblakłe już, fotografie. a moje serce? to ten organ, w którym z nieskazitelną perfekcją poukładane są Jego oddechy.
|
|
 |
przyglądam się dzieciakom z pierwszych klas podstawówki. internet, gry, gry, internet, gry, telewizja, internet. z dumą wspominam każde lepienie bałwana, czy chociażby ambitne zabawy lalkami, które miały basen w umywalce, a gatunek poszerzały wraz z kenem pod chusteczką higieniczną. nawet okładanie pięściami kolegi, czy koleżanki jest dla mnie powodem do uśmiechu. ja przynajmniej to pamiętam. wciąż mogę unaocznić dzień, w którym mama została wezwana do szkoły, bo rozwaliłam znajomemu nos, a śmiem twierdzić, że dzisiejsze pokolenie tych dzieciaków w przyszłości na pytanie o dzieciństwo - jedynie się zająknie.
|
|
 |
wróciłam do Niego. wybaczyłam każdy z czynów, którego się dokonał, jednak nigdy nie zapomniałam. i bolało kiedy stałam twarzą w twarz z miłością mojego życia, a 'kocham Cię' które wypowiadał przez pryzmat czasu odbierałam jako obelgę.
|
|
|
|