 |
Ironia? Ty mnie odtrącasz, a ja w taki sam sposób traktuje innych, którzy o mnie zabiegają, bo przecież oni nie są Tobą
|
|
 |
Rozpędzeni prosto w stronę słońca
Zatraceni w sobie tak bez końca
Zaliczamy dziś te wszystkie stany
Bez grawitacji pędząc w nieznane
Mrugnij a pofruną szyby z okien
Rozpalamy znowu tu nasz ogień
Każda chwila jest wiecznością
Kiedy miłością podbijamy kosmos
|
|
 |
Złap mnie za rękę, na koniec mapy zabierz mnie
Przynieś mi tęczę, ja z tobą znowu latać chcę
I poruszamy znów powietrze
Gdy razem rozpędzamy się
Dotykiem zaginamy przestrzeń
Ma mamy co chcemy siebie mamy więc
W tym całym zwariowaniu serc
I w całym tym szaleństwie dobrze wiem
Nie zatrzyma nas już nic
|
|
 |
Kochasz to jesteś, nie to nara piątka
|
|
 |
Prawdziwa miłość przetrwa wszystko
Jeśli grasz w te grę, to musisz grać czysto
|
|
 |
Korzystaj z każdej chwili, taki młody jak dziś nie będziesz już nigdy
|
|
 |
dobra, koniec imprezy, wypierdalaj z mojego serca
|
|
 |
Namieszałeś w mojej głowie ! jednym gestem jednym słowem...
|
|
 |
Może o to właśnie chodzi w życiu. Żeby ktoś przy Tobie był, na dobre i na złe. Zawsze. Kiedy ciemno, źle, gdy świeczka się nie pali. Pomimo, mimo i wbrew, nawet gdy wydaje nam się, że nikogo nie potrzebujemy, bo jesteśmy tak samowystarczalni. Nie prawda. Ludzie potrzebują innych ludzi. W pojedynkę nie mogą istnieć...
|
|
|
|