 |
rzuciłeś mnie na łóżko, skrupulatnie całując moją szyję. Twoje ręcę badały każdy centymetr mojego ciała, a Twój oddech przesiąkał do cna rozkoszą. właśnie wtedy zrozumiałam, że kochasz moje ciało. tylko je. że dusza czuje się ewidentnie pominięta. żałuję, że się nie myliłam. żałuję, że kiedy doszłam do owego wniosku i chciałam po prostu wstać i wyjść, Ty mi na to nie pozwoliłeś. i dokończyłeś miłość. miłość względem mojego ciała. wbrew mojej duszy.
|
|
 |
Po raz pierwszy od wielu miesięcy, ktoś patrzył na nią nie jak na przedmiot, nie jak na piękną kobietę, lecz w sposób nieuchwytny, jakby przenikał na wskroś jej duszę, jej strach, jej kruchość, jej niezdolność do walki ze światem, nad którym pozornie dominowała. Choć tak naprawdę niczego o nim nie wiedziała.
|
|
 |
przecież nie zabronię Mu się spotykać z innymi dziewczynami - powiedzmy, że Mu ufam. ale jeśli się dowiem, że między Nim a tą kurwą cokolwiek było to najpierw wydrapię jej oczy, później wyrwę jej te czarne kłaki. a Jemu? Jemu nie zrobię nic, bo już na samym początku wiedziałam jak to może się skończyć, wiedziałam na co się piszę wiążąc z takim skurwielem.
|
|
 |
co takigo zrobiłam? nic szczególnego. pozwoliłam na to by Jego ciemne tęczówki spoglądały w moje. umożliwiłam swojej skórze możliwość poznania bodźca jakim jest czucie - Jego dłoni. dużą część narządu znajdującego się z lewej strony klatki piersiowej oddałam mu, bez żadnego 'ale'. pozwoliłam sobie na to by uzależnić się od Niego. pozwoliłam kącikom ust na wyginanie się ku górze przy każdej okazji widzenia Go. umożliwiłam sobie możliwość cieszenia się każdym mijającym i nadchodzącym dniem. po prostu - kochałam.
|
|
 |
patrzyła na niego zachowując dystans. rozmawiała z nim i była stanowcza. nie dała sobą manipulować. była silna. nie chciała, żeby kolejny palant wystawił ją do wiatru. zakochała się. kochała jego łobuzerski uśmiech, dołeczki w policzkach, zapach jego perfum i zapach jego ciała. mimowolnie ją uzależniał, wiedziała, że to skończy się źle, że złamie jej serce, ale brnęła w to gówno powszechnie zwanego miłością.
|
|
 |
To jest tak, że gdy Cię nie widzę, kiedy milczysz tęsknię za Tobą. Praktycznie nie wiem już jak wyglądasz. Nie pamiętam Twojego uśmiechu. To wszystko jest gdzieś pomiędzy myślami o Tobie. Lecz jak można tęsknić za Tobą, kiedy nigdy nie było nas i nie byłeś mój. .. ale wciąż tęsknie i czekam na Twój znak. Pierwszy ruch. Gest.
|
|
 |
Wodził dłońmi po moim ciele, tworząc wzory, których nikt inny nie potrafiłby powtórzyć. Jedyne w swoim rodzaju ruchy i muśnięcia. Zostawił na mojej skórze niezatarty ślad swojego istnienia. Niewidoczny, ale prawdziwy. I nawet teraz kiedy nie ma Go tu przy mnie, czuję Jego smukłe palce i ciepło bijące z ciała. Błogie wspomnienie przeszłości.
|
|
 |
Tęsknię. Mocno, niewyobrażalnie, cierpliwie, pięknie, smutno, tragicznie, ciągle, trwale, niewypowiedzianie, strasznie, prawdziwie, cicho, bezszelestnie, poetycko, w cierpieniu, milcząc, kochając Cię. Strasznie za Tobą tęsknię.
|
|
 |
Udawała silną kobietę, którą nic i nikt nie może złamać. Tak naprawdę miała Serce tak delikatne, jak z papieru, sztuczny uśmiech, a łzy, przy których inni myśleli, że są ze szczęścia naprawdę były z bólu. Nosiła długie rękawy, ręce miała całe w sznytach po cięciu. Wszyscy patrzyli na to, jak się zachowuje. Gdyby popatrzyli jej w oczy zobaczyliby smutek, jakiego nigdy dotąd nie widzieli. Strach, jakby gonił za nią bandyta z nożem i tą bezradność, która doszczętnie ją niszczyła.
|
|
 |
a on ? jestem mu wdzięczna . uratował mnie . przyszedł i zostawił mi szczęście . zapakował swoje własne serce w kolorowy papier i wręczył mi je jak gdyby nigdy nic . potrafi uśmiechać się tylko dla mnie i dzieli się swoimi bluzami . nie marudzi kiedy jaram się zapachem jego perfum , a gdy chcę zobaczyć jakąś durną bajkę , kładzie się obok , przytula i cierpliwie ogląda ze mną . tak , wyleczył mnie z syndromu braku miłości i jestem mu za to przeogromnie wdzięczna .
|
|
 |
serce na Jego widok waliło jak oszalałe, kąciki ust mimowolnie pięły się ku górze, oddech stawał się nierównomierny, w brzuchu szalało stado motyli a nogi doszczętnie miękły - zaczęło się robić niebezpiecznie, ale uparcie wmawiałam sobie, że to jeszcze nie to, jeszcze nie ten.
|
|
 |
zostawił ją. odszedł z przelotnie rzuconym 'to koniec' a ona ? zamiast mazać się, szlochać, łapać spazmatyczny,nierównomierny oddech, dokładnie wytuszowała rzęsty, zrzucając z siebie jeansy, założyła małą czarną, schodząc z uśmiechem ze schodów, pośpiesznie zakładała szpilki. bolało, cholernie bolało, ale miała świadomość, że uwolniła się od Niego.
|
|
|
|