 |
i wierzę, że przede mną drzwi stoją, na razie moje wnętrze stylem przypomina OIOM.
|
|
 |
nim wstanie świt po cichu powiesz, że było warto.
|
|
 |
namaluj na nowo mnie na skrawku ściany,
tak na kolorowo bym w szczęściu pijany
odszedł niewiadomo gdzie, światu wyrwany.
|
|
 |
oddalić te stany, kiedy już mam dość,
kiedy czas bliźni rany, to już czas na zmiany.
|
|
 |
Ciebie nie ma, jest alkohol,
są marzenia bez znaczeń.
|
|
 |
widzę zło i ulice przesiąknięte monotonią.
czy to moje życie tylko czy to ludzka podłość?
|
|
 |
nadal noc, a przez to chyba mi nie będzie przykro,
niewidzialny cios kieruje serce me w urwisko.
|
|
 |
parują łzy w atramencie jutra,
szaleje pustka wieją wichry przeznaczenia.
|
|
 |
oddycham, a powietrze wbija w płuca ostrza.
księżyc rozpływa się pośród bólu doznań.
|
|
 |
tak bardzo chcę poznać Cię, zanika wszechświat,
rozrywam pustynie chwil, by znaleźć czar do szczęścia.
|
|
 |
stwórzmy całość zamiast być ułamkiem.
|
|
 |
gubiąc samotność i niech będzie zazdrosna.
|
|
|
|