 |
|
potrzebuję Cię, jak powietrza. to nie jest wybór, to konieczność.
|
|
 |
płakała, ale wciąż miała nadzieję że napiszę do niej kochanie teraz już będzie tylko lepiej, potrzebuje tylko Ciebie, kocham Cię najmocniej - nadal czeka..
|
|
 |
chcę mieć siłę by wstrzymać łzy.
|
|
 |
Nie mam zamiaru spełniać czyiś oczekiwań, w życiu nie chodzi o to by sympatie zdobywać.
|
|
 |
rodzice ostrzegają mnie przed ludźmi, od których sama jestem dwa razy gorsza.
|
|
 |
stoisz obok, mocno mnie przytulasz, jesteś. świeci słońce, śnieg nieśmiało połyskuje, błękitne niebo ocieka ze szklanych sopli. gdzieś z oddali z głośników sączy się delikatna muzyka, a ja czuję, że nie potrzeba mi niczego więcej, rozumiesz?
|
|
 |
Zapytali się mnie czy żałuje, że go poznałam.. Zastanowiłam się i odrzekłam: Nie. Gdyby nie on, nie zaznałabym tej chwili szczęścia, śmiechu i innych rzeczy, które teraz wspominam z uśmiechem. Mimo że się nacierpiałam - nie żałuję.
|
|
 |
miłość przerosła zdecydowanie twoje ego, jestem z niej cholernie dumna.
|
|
 |
wstanę rano, otworzę oczy, bez żadnych drzemek i kurczowego trzymania się kołdry. otworzę okno i wezmę pierwszy oddech zimnym i świeżym powietrzem. wskoczę szybko pod prysznic, zjem śniadanie, ubiorę się. posprzątam pokój, wywietrzę, oczyszczę ze złej energii. wyjdę z tego dusznego, zatłoczonego domu, wejdę na stare drzewo w ogrodzie, jak kiedyś i wystawię twarz do słońca, które otula promieniami ziemię tak długo, a ja śpię. śnieg połyskuje w blasku, błękitne niebo rozciąga mi się nad głową, powietrze pachnie czymś nowym, czymś dobrym, poplątaniem szczęścia z wiosną, a ja tak po prostu uśmiechnę się do świata, nareszcie mogę.
|
|
 |
a kiedy śpisz, jesteś tak nieziemsko słodki, taki niewinny, bezbronny i tylko mój. mogłabym położyć się obok, zamknąć swoją dłoń w twojej i zostać tak, do końca świata.
|
|
 |
nie jestem aż tak zdolna, żeby przestać płakać tak z dnia na dzień, żeby z tygodnia na tydzień zaakceptować fakt, że jest dobrze nie szczypiąc się przy tym bez przerwy. nie potrafię z miesiąca na miesiąc odstawić na bok moich zrozpaczonych modlitw, zagryzionych warg, krwi na rękach. mam na sercu wielką rysę, coś we mnie poprzestawiało się już do tego stopnia, że długi czas zajmie reperacja, jeśli w ogóle będzie zakończona sukcesem. zrobił się straszny bałagan, w dodatku wszystko gęsto zarosło parzącymi krzakami bólu, powstał gęsty mrok, nie do przebycia, a gdzieś w głębi niego ja zgubiłam zaufanie do samej siebie i spokój.
|
|
 |
a my dalibyśmy się wychłostać, aby mogło tak pozostać. | happysad
|
|
|
|