 |
w obronie wódy powiem, że dużo też odpierdoliłem na trzeźwo
|
|
 |
Kochasz ten smak kłamstw, wprowadza nas w trans, słowa są tak lekkie, żałować to mam czas.
|
|
 |
Nigdy nie wybaczyłem żadnej krzywdy, schowałem z tyłu w głowie myśli, które mnie pchały coraz bliżej do przepaści.
|
|
 |
Czasem lepiej jest bez Ciebie, ale mądrzej jest nie wspomnieć, a jak już za dużo powiesz, czasem lepiej jest zapomnieć.
|
|
 |
Uśmiecha się słodko, ale robi kwas, próbuję zrozumieć, o co chodzi w nas.
|
|
 |
Leżysz koło mnie, powiesz mi cokolwiek, a sprawę załatwi spojrzenie.
|
|
 |
już nie będzie pierwszych randek. już nie będzie tego uczucia, kiedy po raz pierwszy ściągasz z niej stanik, ona ma dwadzieścia lat i pachnie bzem. nie będziesz już na studiach. nie będziesz już pił do rana z przyjaciółmi, budując więzi, które są w stanie przetrwać dekady. nie będziesz krzyczał do niej pełnym głosem “kocham cię” i nie będziesz już widział pełnego oddania uśmiechu kobiety. bez śladu cynizmu. nie zobaczysz już nigdy światła w jej oczach na twój widok, kiedy masz swoje usta trzy centymetry od jej i trzymasz jej twarz w dłoniach.
|
|
 |
piłem melisę na uspokojenie, ale wkurwiał mnie jej smak
|
|
 |
odezwij się czasem, ciekawa jestem gdzie i z kim teraz umierasz
|
|
 |
zmarnowaliśmy świt, a tego nie wybaczy nam żadne niebo
|
|
 |
kiedy spadnie ostatni liść, wyschnie ostatnie drzewo i zostanie złowiona ostatnia ryba, zrozumiemy, że nie można jeść pieniędzy
|
|
 |
bądź dobrej myśli, bo po co być złej
|
|
|
|