  |
wszystko stanęło w miejscu, pozostałości po namiętności w łóżku wiją się jak żmije, a jad sprawia bezgraniczny ból. i ja z czasem zaczęłam wić się w pościeli, a z całą siłą ściskam te magiczne chwile i żałuję, że to tylko fotografie. wszystko się zatrzymało, mam wrażenie, że nawet dym papierosowy stanął mi w płucach, ograniczył oddech. czas już nie płynie, nie sprzyja. czas zabija rozsądek.
|
|
  |
szczęście? kiedy po raz kolejny obejmuje dłonią moje pośladki, a ja za każdym razem dostaję gęsiej skórki.
|
|
  |
i obyśmy nigdy nie musieli przeżywać happyend'u, ani żadnego innego pieprzonego end'u.
|
|
  |
będę się wahać, będę krzyczeć, odchodzić i wracać. będę płakać i się śmiać, skakać z radości i ocierać policzki z łez. będę rzucać się na Twoją szyję, pieścić Twoje dłonie, będę Cię wyzywać, gryźć, bić i przeklinać. ale będę Cię kochać, zawsze. będę Twoją histeryczką.
|
|
  |
Twój uśmiech nie zna zmęczenia, pieści mnie cały nas czas.
|
|
  |
nagle uświadomiłam sobie, że kocham smak jego ust i to jak patrzy mi w oczy. kocham jak zasypia przy mnie i wtula się w moje szczupłe ciało. kocham jak wędruje opuszkami palców po moim ciele, kocham gdy wbija palce w moje pośladki. zrozumiałam jak bardzo uwielbiam kłócić się z nim i godzić, kiedy mówi do mnie 'kochanie' i przeprasza. kocham, gdy pożąda mnie wzrokiem i gdy zmęczony szuka we mnie ukojenia. kocham go, całego. z wadami i zaletami, jest dla mnie najcudowniejszym sposobem spędzania czasu. jest dla mnie najpiękniejszym wypełnieniem szczęścia.
|
|
 |
prawdziwa miłość jest, wtedy gdy nawet się nie domyślasz dlaczego w ogóle jest.
|
|
 |
a potem każdego dnia pij z filiżanki w której za każdym razem robiłaś mu ciepłe kakao, kiedy z oczami kokiel spaniela przychodził do Ciebie zmarznięty w środku zimy z prośbą o rozgrzanie. patrz na jego bluzę w szafie za każdym razem, kiedy szukasz jakiejś sekskiecki na kolejną imprezę, byleby zapomnieć. rano wstań skacowana, i do kawy zacznij sobie kroić świeże bułki na blacie, na którym jeszcze w zeszły wtorek namiętnie się kochaliście. i wiedź życie bez niego. spal bluzę, stłuc filiżankę i wymień meble w kuchni. ale serca i rozumu ani nie spalisz, ani nie stłuczesz, ani nie wymienisz.
|
|
 |
- co Ci jest? - Ty mi jesteś.
|
|
 |
Nie mówię nic, wszystko widzisz w moich oczach,
nie muszę dziś mówić Ci, że Cię kocham.
|
|
 |
sezon na budzenie pieszczotą słońca i wodne szaleństwo, uważam za otwarty!
|
|
 |
siedzieliśmy razem na dachu przez noc, która wydawała się wiecznością. brakowało nam tchu podczas rozmowy, tak byliśmy nienapojeni sobą nawzajem. nazywałam gwiazdy Twoim imieniem a Ty nieudolnie brałeś mnie na barana, żeby ułatwić mi ich dotknięcie i sprawić, żebym była bliżej nieba, które zawsze starałeś mi się uchylić. Ty tego nie potrzebowałeś, twierdząc że to ja jestem Twoim niebem. teraz siedzę tu sama. znowu nie mogę złapać oddechu, ale nie jest to spowodowane nadmiarem słów. najbardziej bolesne jest to, że nie mogę spojrzeć w niebo. nawet nie wiesz jakie trapiące jest siedzenie z zamkniętymi oczami. przecież obiecałam sobie, że już więcej na Ciebie nie spojrzę. przecież w każdej z tych pieprzonych gwiazd jesteś Ty.
|
|
|
|