 |
- Tyle czasu, a my nadal razem! - jarał się z uśmiechem. - Jezu, to takie słodkie - zgasiłam Jego entuzjazm, na co przez kolejne minuty udawał obrażonego, wkurwionego na wszystko ze mną na czele. - Co Cię opętało? - zagadnęłam. - Ty.
|
|
 |
Myślę, że byłabym najgorszym z możliwych psychiatrów, gdyż rozumiałabym każdego z moich pacjentów i przyznawałabym mu rację.
|
|
 |
Moje największe marzenie? Usłyszeć jak mówi, że kocha mnie najbardziej na świecie. {capricese}
|
|
 |
Tęsknota i zazdrość. Dwa uczucia, które w ostatnim czasie towarzyszą mi nieustannie. Nie potrafię stwierdzić, które z nich oddziałuje bardziej. Oba mnie niszczą, oba zabijają. {capricese}
|
|
 |
Łzy, łzy, łzy i jeszcze więcej łez. Co wieczór masz spuchnięte i zaczerwienione oczy, a wciąż słyszysz, że są piękne. Pozory, tak bardzo mylą. {capricese}
|
|
 |
Czym jest szczęście? Jak ono smakuje? Czy jest przyjemne? Jakoś do tej pory nie miałam okazji go spotkać, podobno bardzo uszczęśliwia. {caprices}
|
|
 |
Brak odwagi by powiedzieć, jak bardzo Cię kocham. {capricese}
|
|
 |
Jestem ciekawa czy Ty również myślisz o mnie tak często, jak ja o Tobie. {capricese}
|
|
 |
Przyjechał autobus. Wstałam i poszłam w jego kierunku. Wstałeś. "Nawet się nie pożegnasz? Żadnego 'Cześć?'" - powiedziałeś jakby zasmucony. Odwróciłam się. "Cześć." - rzuciłam przez ramię, uśmiechając się lekko. Nie byłam zadowolona z końcówki naszego spotkania. Oczekiwałam innego zakończenia, oczekiwałam miłości. Wsiadłam do autobusu. Oparłam głowę o szybę i nerwowo obracając w rękach telefon, myślałam o Tobie. Myślałam o nas. "Kochasz go, prawda?" - Zapytał pijany facet stojąc przed otwartymi od autobusu drzwiami. Odwróciłam głowę w jego kierunku i zamarłam. {capricese)
|
|
 |
Bo kiedy nie ma Ciebie, niewiele istnieje.Wiem, że tak trzeba, ale kurwa oszaleję teraz.
Czarne jak heban pierdolone orchidee i biała gleba muszę je pozbierać.
|
|
 |
jesteśmy inni, nikt nie pokochał nas do końca.
|
|
|
|