 |
Są tacy ludzie, za którymi pobiegłbym w ogień. Jeśli spytasz czy mówię o Tobie, to nie odpowiem
|
|
 |
Bo potrafisz oddychać, ale nie potrafisz żyć. Stoisz w oknie, wspominasz, patrzysz na ten cmentarz. Pamiętasz? Nadzieja umierała Ci na rękach
|
|
 |
Nie wiem co myślisz i czego znów pragniesz, wiem tylko jedno nie chce Cie znać
|
|
 |
Milion zdań które mówiłeś kręci się wokół mnie jak po orbicie. teraz nie zmieni mnie już żadna siła bo Twoje piękno to krzywe odbicie
|
|
 |
Jakie to wszystko jest rozjebane, jakie moje myśli są nie do poskładania, jak wiele zależy od następnych kilku godzin, jak chcę jutra i jak jeszcze bardziej może ono namieszać, jak cholernie siebie nie rozumiem. Nie, nie chcecie znać więcej moich myśli.
|
|
 |
masz tego swojego pedałka, i wille z basenem widac na kilometr ze walisz wielką scieme
|
|
 |
zwykła dziwka, lecąca na szalest tyle mam ci do powiedzenia, to samo powiedzą twoi ''przyjaciele''
|
|
 |
co masz w domu ? złote lustro, pozłacane fotele i co ci z tego jak w głowie tak niewiele
|
|
 |
staram sie zabic to, co codziennie nie pozwala mi zasnąc jedyne co mam to nadzieja która czesto potrafi gasnąc
|
|
 |
Przytul mnie, ukryjmy się pod kołdrą, wiem, że tego nie lubisz, bo Ci za ciepło, ale ja wciąż mam zimne dłonie i rób tak jak wtedy, wdmuchuj mi pomiędzy nie swój gorący oddech. Nie zostawiaj mnie w ciągu tych nocy. Znudźmy się sobą w końcu. Miejmy dosyć swojej obecności. Zacznijmy się kłócić. Pokaż mi, że mnie trochę nienawidzisz, że doprowadzam Cię do szału, nie rozumiesz mnie i najchętniej wymazałbyś mnie ze swojego życia. Proszę, bo zaczyna przerażać mnie, iż dotąd jedynie mnie kochasz.
|
|
 |
Już Ci mówię Twoje słowo dzisiaj gówno jest warte, Myślisz, że jesteś na górze, tak naprawdę to parter.
|
|
|
|