 |
o kilka haustów wina za dużo, zbyt mało słów, kilka liter, jedno imię, jedno spotkanie warg. serce, które pozostawiłam w kieszeni Jego bluzy zapominając, że go potrzebuję.
|
|
 |
jedna noc - mrok w którym zawisł Jego niespokojny, przepełniony nikotyną oddech, krótki, urywany pocałunek, łzy na naszych policzkach odbijające blask księżyca, głuche 'kocham', choć obydwoje wiedzieliśmy, że już nie potrafimy.
|
|
 |
najchętniej zapomniałabym o wszelkich racjonalnościach. wychodząc z domu i nie biorąc ze sobą żadnej bluzy, drobnych, komórki czy fajek - zapomniałabym o tym, co powinnam, a co jest wbrew zasadom. zwyczajnie, chciałbym wyjść nie słuchając tego, jaką idiotką jestem i jaki błąd popełniam. wyjść i podreptać wprost w Jego ramiona.
|
|
 |
pragnę uciec stąd, wiesz, ciągle pragnę uciec stąd gdzieś, uciec na dobre.
|
|
 |
człowiek w pracy, małpa w zoo, a w burdelach kurwy.
|
|
 |
to jedno miasto, jeden styl , jedno serce!
|
|
 |
i nie mów, że nie warto jak sam zazdrościsz ludziom.
|
|
 |
witamy w piekle, tu fałsz jest jak zaraza, jebać to co rząd zakazał, co mówią media i prasa.
|
|
 |
tutaj zwykła codzienność to nie fabryka snów .
|
|
 |
patrz na gówno w kiblu, pewnie myślisz, że to lustro.
|
|
 |
zastanów się czy warto udawać bohatera, bo niejeden pseudo-kozak już kły z gleby zbierał.
|
|
 |
ze łzami w oczach mówił, że miłość jest ich nadzieją.
|
|
|
|