 |
|
W pewnym momencie jesteś tak przyzwyczajona do samotności, że tracisz zdolność kochania.
|
|
 |
Kolejny stracony dzień, kolejna nieprzespana noc, kolejna nie dopita kawa, kolejny niedopalony papieros, kolejna łza na policzku, kolejna rana na sercu, kolejne wspomnienie w głowie, a wszystko z braku Ciebie, wszystko z braku Twojej dłoni, która zamknięta w mojej tworzyła idealną kompozycję. Brak mi uśmiechu tak nieskazitelnie czystego jak wody oceanów poza zasięgiem człowieka. Brak mi tej gwiazdy, która świeciła najjaśniej, tej, która jako jedyna potrafiła rozświetlić moje serce i obnażyć przed Tobą wszystkie jego usterki. Brak mi po prostu Twojej obecności, dzięki której żyłem, bo dziś jestem duchem człowieka, którego stopy zapadają się przy każdym kroku./mr.lonely
|
|
 |
może dla mnie i dla Ciebie tam jest ktoś może dla mnie i dla Ciebie tam jest lepiej
|
|
 |
Wiesz, co boli? To, że od pewnego czasu nie potrafimy znaleźć wspólnego języka,ciągle się kłócimy. Nawzajem denerwujemy i karcimy słowami do pojawienia się szklistych oczu. Twierdzisz, że najgorszym jest to, kiedy się obrażam, bowiem wtedy nic i nikt nie potrafi mi pomóc, aby mi ulżyło. Że wówczas muszę być sama ze sobą i nie słucham nawet Ciebie. Więc po cóż sprawiasz, aby do takowych chwil dochodziło? Abym była zła, a wręcz wściekła? Podobno zależy Tobie na moim szczęściu, prawda? Dziś, po naszej kolejnej kłótni, gdy wracałaś rowerem tuż obok mnie, nie karmiąc się żadnymi słowami, jechałam,nagle puściłam kierownicę i zamknęłam oczy. Włożyłam ręce w kieszeń, a Tobie brało się na płacz, zmieszany z krzykiem.Nic nie powiedziałaś. Marzyłam,by mnie coś potrąciło,aby ktoś jechał szybciej,aniżeli pozwala na to prawo,abym zniknęła, obudziwszy się na szpitalnym łóżku.Zacisnęłabyś moją dłoń,bowiem miałabyś poczucie winy,łkałabyś i cicho powtarzała:"dzięki Boże".Jestem,jak córka, kochasz mnie.
|
|
 |
przestałam wierzyć, że to kiedyś zmieni się - tracimy oddech, wiesz? dlatego teraz nie ma mnie..
|
|
 |
Widziałem ją z nim w barze na rogu ulicy, którą często razem chodziliśmy. Siedziała na jego kolanach, a on gładził dłonią jej kasztanowe włosy. Szeptał jej coś do ucha, domyślam się, że wyznawał jej miłość, a ona wtedy mu wierzyła, lub może bardzo chciała wierzyć. Uśmiechnęła się do niego i upiła łyk herbaty, albo kawy, nie widziałem wyraźnie. Otarła palcem wskazującym kącik ust i spojrzała mu w oczy, właśnie tym wzrokiem, który na każdego faceta działał hipnotyzująco. Zbliżył usta do jej ust i złożył na nich pełen czułości pocałunek, który Ona bez wahania odwzajemniła. Myślała wtedy o mnie? O tym jak ją całowałem, kiedy była tak blisko? Czy jej serce pękało, bo to nie byłem ja? Czy choć przez chwilę zastanawiała się nad tym co bym poczuł, gdybym zobaczył ich razem? Nie, na pewno nie. Myślała o sobie, tylko o sobie, zresztą jak zawsze./mr.lonely
|
|
 |
Nie zamykaj przede mną drzwi do swego serca. Naprawdę nie brakuje Ci naszych wspólnie spędzanych dni? Spacerów nad Wisłą? Aniołków w śniegu? Nie brakuje Ci uśmiechów tych szczerych, pełnych uczuć i miłości? Nie wierzę, że skreśliłaś wszystko, że tak po prostu przestałaś kochać. Spójrz mi w oczy i powiedz, że to koniec, a obiecuję, że już nigdy więcej nie zobaczysz mojej twarzy, kiedy zamkniesz oczy./mr.lonely
|
|
 |
Czasem po prostu coś pójdzie nie tak, pewne rozrzucone kawałki przestają do siebie pasować tak jak wcześniej. Teraz jesteśmy tylko rozsypanką. Rozsypanką zbędnych słów, ale i tych niewypowiedzianych. Rozsypanką uczuć, które wymywają w naszych wnętrzach to co wcześniej liczyło się ponad wszystko inne. Rozsypanką gestów, które wcześniej mówiły więcej niż słowa. Jesteśmy własną rozsypanką, której jeśli nie my, nikt nigdy więcej nie będzie w stanie złożyć od nowa. To trudne, prawda? Gdy z rąk wymyka nam się coś, czego przecież byliśmy tak bardzo pewni. Coś, za coś zabiłbyś wcześniej. Tu czas jest zabójcą. Przemijanie? Proszę, nie mów nigdy więcej, że czasem coś musi się zmienić, by przyszło coś lepszego, miłość nigdy się nie zmienia. / Endoftime.
|
|
 |
chodzisz już sam i park stoi jak stał, czas goni jak gnał, czas trwonisz jak hajs, hajs trwonisz jak masz potrzebę, by znieczulić się, bo wciąż jeszcze bolą operacje na otwartym sercu #anestezjolog.
|
|
 |
jakby łańcuch na przegubach krępuje moje ruchy i już nie wiem czy pociesza mnie fakt, że to nie wróci już.
|
|
|
|