 |
Przytulasz mnie, mimowolny, krótki gest. Otulasz mnie szerokimi ramionami, nasze gorące oddechy wędrują wzajemnie po twarzach. Już nawet się nie rumienię. Tylko czasem uśmiecham się kącikami ust. Oczy nie iskrzą się. Jestem tak bardzo pusta już teraz, coraz ciężej mi oddychać. Rozczarowujesz się. Według Ciebie jestem martwa, nie reaguję, to nic nie znaczy, wyczuwasz znieczulicę. To tak cholernie błędne, ta omylna interpretacja mojej osoby, która tylko otoczona Twoimi rękoma przestaje się trząść i teraz jeden cholerny raz w całym szeregu gównianych akcji tego świata - nie boi się.
|
|
 |
Chcę Cię mieć. Chcę tę imprezę, chcę z Tobą pić, tańczyć, otulana Twoim ciałem, chcę Twoich dłoni, Twojego oddechu, chcę żebyś znów mnie całował i chcę Cię czuć, blisko, czule, o Boże, tak najlepiej, chcę już, nie mogę wytrzymać, za często o Tobie myślę, próbuję nie być o nic zazdrosna, nie dusić Cię, nie wykańczać przy tym siebie, cholera, tak bardzo się staram, żeby odsunąć od siebie uczucia, ale kręcisz mnie, nie rozumiem po co nam ubrania, nie wiem po co opory, nie hamujmy się już, dawaj mi siebie i odbieraj sobie równie wysoką zapłatę, mrucząc mi do ucha jak dobrze Ci tak blisko.
|
|
 |
Chciałam się w to angażować, walczyć, uwić to nasze prywatne ciepełko, być szczęśliwą, dawać Ci takie same odczucia i pokochać Cię - na poważnie, już bez żadnego dystansu, całą sobą. I dzisiaj, kiedy już otrzepałam się z kurzu powstałego w momencie zburzenia całego naszego "my", mogę Ci zapewnić, że nie mam serca. Nie mam narządu, które potrafi wydobyć z siebie coś takiego jak cała rzekoma miłość, to jakiś automat bije w mojej piersi, nie ma duszy, nie wierzy, w moim słowniku nie ma tego uczucia.
|
|
 |
boję się obejrzeć za siebie, boję się zobaczyć widmo tego, kim byłam jakiś czas temu.
|
|
 |
to tylko kolejna nocna mara.
|
|
 |
zależy mi na tych drobnych gestach, to w nich tkwi uczucie.
|
|
 |
kiedyś postanowiłam, że będę silniejsza. strach, smutek, radość - to wszystko skrywam wewnątrz mojej głowy i ciała. impulsy nerwowe, które przekazują informacje o moim stanie emocjonalnym funkcjonują słabiej. kontroluję się, tym samym pozbawiając całej gamy uczuć. nie oznacza to, że znikają. wciąż są nieodłączną częścią mnie, ale niewiele osób potrafi to dostrzec. wystarczy jedno spojrzenie, by czasami wyrazić to, co boję się pokazać. tysiące słów wciąż ciśnie mi się na usta, ale finalnie nie mówię nic. uśmiecham się, ale bez przekonania. żartuję, nawet się śmieję, lecz inaczej. boję się tego, że niewiele osób tak naprawdę mnie zna. bo ta powłoka jedynie odgradza mnie przed światem.
|
|
 |
mówi się, że namiętność i platoniczne uczucie to dwa najsilniejsze ze spoiw.
|
|
 |
w uszach wciąż dźwięczą mi zasłyszane niegdyś słowa, jedynie czasami cichną na krótką chwilę, by zaraz powrócić ze zdwojoną siłą.
|
|
 |
wiesz, kiedy czuję się bezpieczna? kiedy jesteś. kiedy całujesz mnie delikatnie w głowę, kiedy mogę się do Ciebie przytulić. wtedy jest najlepiej.
|
|
 |
lakoniczne frazy tworzące się w wirtualnym świecie, drętwiejące dłonie, wystukujące bliżej nieokreślony rytm. kolejny, przyziemny weekend.
|
|
 |
tylko na chwilę poczuć chłód namokłej ziemi na własnym policzku.
|
|
|
|