 |
Leżę na zimnym betonie i tkwię w beznadziei, chyba jest tak, jak było i chyba nic się nie zmieni. [ aniusssia ]
|
|
 |
przymierzałam następna z kolei sukienkę, znudzona i zmęczona żmudną czynnością. zauważając, że znowu rozmiar się nie zgadza poleciłam przyjaciółce, by zapytała o mniejszą wersję, gdy czyjaś ręka pojawiła się nagle zza kurtyny, trzymając na wieszaku białą koszulę. zaśmiałam się myśląc, że to pewnie kumpel w końcu nas odszukał. przecież dzień wcześniej mówiliśmy sobie, ze może się spotkamy. odsłaniając zasłonę nie wiedziałam jeszcze co na mnie czeka. nie wierząc własnym oczom pisnęłam uradowana, widząc, że to nie kumpel droczył się ze mną, tylko On, mój skarb, moje szczęście. rzucając mu się w ramiona nadal nie docierało do mnie, że on tu jest, ze już wrócił, że trzyma mnie w ramionach i nie puszcza. nie mogłam przestać się śmiać, myślałam, ze zaraz rozpłaczę się tutaj, w przebieralni, bo cały mój świat znowu nabrał sensu. odrywając się od jego ciała, spojrzałam na tak dobrze znaną twarz, tak dobrze znane oczy i dotarła do mnie prawda. całkowicie zatraciłam się w tej miłości.
|
|
 |
Więc nie pisz i nie dzwoń, już nie rośnie tętno i wszystko mi jedno, Ty to tylko przeszłość. Nie ma nas pewnie ciężko to przeżyć, nie ma szans, by to mogło się zmienić...
|
|
 |
Czasem wystarczy się tylko przytulić do odpowiedniej osoby by zapomnieć o wszystkich problemach.
|
|
 |
Chłopak dojrzewa, gdy zakocha się naprawdę. Nie dla szpanu przed kumplami, nie dla podziwu wśród jej koleżanek..
|
|
 |
Są ludzie, którzy mają w zwyczaju uśmiechać się przesadnie, kiedy zbiera im się na płacz.
|
|
 |
dobrze jest mieć taką osobę, z którą każda chwila jest czymś wyjątkowym, która nadaje ponuremu dniu odrobinę słońca. przyjaciele, te słowo tak wiele dla mnie znaczy. bez nich nie przeżyłabym dnia, bez nich nie podniosłabym się z upadku, bez nich każda minuta na tym świecie stałaby się katorgą. to coś cudownego, gdy w sercu mam tę pewność, że są blisko, że mogę im zaufać, że staną w mojej obronie. spotkania są czymś naturalnym, są jak wdychany tlen. bez nich duszę się, nie umiem złapać jednego, głębokiego wdechu. przypominają mi anioły, które krążą wokół mnie, strzegąc i pilnując. gdy płaczę, otulają mnie swoimi skrzydłami, gdy się śmieję, wznoszą mnie wysoko, tuż do bram szczęścia. nie idą za mną, nie idą przede mną, ale idą obok, pewnie i wytrwale. i za to im dziękuję. dziękuję z całego serca, w którym ukryłam ogromne pokłady miłości, właśnie do nich. bez nich nic bym nie osiągnęła, bez nich bym poległa.
|
|
 |
dawno się nie widziałyśmy. chodź, usiądź obok mnie, zajęłam Ci miejsce. daj rękę, chcę poczuć Twoją obecność, chcę poczuć, że jesteś tutaj, całkiem obok. nie trzymaj mnie dłużej w niepewności, opowiadaj. przecież nie zjawiłaś się bez powodu, przecież zawsze uciekałaś nie dając mi się Tobą nacieszyć. oh, nawet nie wyobrażasz sobie ile radości sprawiła mi Twoja wizyta. widzisz? znowu się uśmiecham, a uśmiech dociera nawet do moich zielonych oczu. znowu się śmieję nie czując tego nieznośnego ukłucia, gdzieś wewnątrz mnie. znowu mogę odetchnąć pełną piersią. tak, to właśnie Ty tak na mnie działasz, Ty napędzasz mnie do życia. w moim sercu panuje taki bałagan, przyszłaś go posprzątać? czas najwyższy, kochanieńka. tyle czasu Cię nie było, stęskniłam się. słyszę tak dobrze znaną mi melodię. to zdrowe, miarowe bicie mego serca. naprawiłaś je. tylko proszę, obiecaj, że teraz zagościsz w nim na dłużej, dobrze? że nie odejdziesz niespodziewanie? proszę Cię, pozwól mi się Tobą nacieszyć.
|
|
 |
mam wrażenie jakbym stała w miejscu, jakby moje stopy wrosły w ziemię, a wszystko dookoła po prostu wirowało. mam wrażenie, że wszyscy ruszają do przodu, a ja nie mogę, stoję w wciąż na starcie i choćbym nie wiem jak chciała, nie umiem zrobić choćby jednego kroku. krzyczę. krzyczę wniebogłosy prosząc o pomoc, ale nie słyszę żadnej odpowiedzi. stoję sama, tylko ja jedna. boję się samotności, boję się pustki, proszę, niech ktoś się nade mną zlituję. umrę, mnie nie można zostawiać samej. potrzebuję opieki, potrzebuje czyichś ramion, czyjeś obecności. zostałam stworzona, by opiekować się mną, by dbać o mnie, bo sama nie wiem jak żyć. ponownie próbuję wyrwać się z tej pułapki, próbuję drgnąć chociażby o milimetr, ale to na nic, to na marne. zrezygnowana zalewam się płaczem, a łzy spływające po moich policzkach rysują ścieżkę bólowi, który zostawia ślad na mojej duszy. zostałam sama, sama jak palec. a tego najbardziej się obawiałam, tego najbardziej chciałam uniknąć.
|
|
 |
Tak bardzo nie lubię się z nim kłócić.. tak bardzo powstrzymuję złość i kolejne zadające ból słowa gryząc się w język. Ale czasami już nie mogę.. no kurwa nie daję rady. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
|
|