 |
Bo najpiękniejsze jest to, że się poznaliśmy.
|
|
  |
chociaż daleko jestem to daję słowo, myślami, pamiętaj, zawsze gdzieś obok.
|
|
  |
Czasem wystarczy się tylko odważyć, by przeżyć coś wspaniałego.
|
|
  |
Boję się. Boję się tego, że kiedyś, za kilka lat znów staniemy w tym samym punkcie. Zaczniemy się sobą interesować na nowo i znowu wszystkie resztki nadziei, które jeszcze mam w sobie - zaczną się mnożyć w niewyobrażalnym tempie. Boję się, że po raz setny będę musiała potem na nowo stanąć na nogach, bo przecież Ty nigdy nie dorośniesz. Zawsze będziesz tym małym, bezbronnym chłopaczkiem, dla którego liczą się tylko koledzy i alko. A ja zawsze będą tą, która będzie na każde Twoje skinienie. / mabelle
|
|
  |
ˇ W swoim życiu sprzątać musimy sami. Kupiłam pudełka, segregatory, worki. Do pudełek schowałam Twoje oczy, dotyk. Głos nie chciał się zmieścić. W segregatory powciskałam wspólne chwile. Zabrakło miejsca dla wspomnień. Upchałam je w worki. Zawiązałam mocno. Ciężkie jak cholera. Otworzyłam strych. Przechodząc obok spakowanych walizek naszych poranków, potknęłam się o karton wakacji. Rozsypały się morza, widoki i setki kilometrów. Były jak śmiercionośna rtęć. Zaczęły rozlewać się po podłodze, potoczyły się pod stare szafy wypełnione ciepłem Twoich dłoni. W tej samej chwili pękły wspomnień worki. Szlag trafił porządki.
|
|
  |
Chyba w końcu zrozumiałam, że przyszedł czas na przyznanie się do klęski. Nie da się już nic zrobić, choć ja ciągle mam nadzieję. Chciałabym móc wszystko zmienić, cofnąć się do czasu, w którym to wszystko zepsuło się po raz pierwszy. Móc naprawić te wszystkie złe rzeczy. A dziś jest już za późno. Poddaje się. Nie dam rady już walczyć. / mabelle
|
|
  |
Kobiety pamiętajcie! Jak nie oni was docenią to zrobią to inni.
|
|
  |
|
Wieczór. Wracałam zmęczona treningiem. Nagle usłyszałam wyłaniającą się z torby melodyjkę - zawsze dzwonił, gdy wiedział, że mam przechodzić przez ten ciemny park. Czułam się wtedy bezpieczniej. Rozmawialiśmy, gdy nagle zobaczyłam grupę kolesi stojących przy ławce. Powiedziałam mu o tym. Wiedziałam, że szykują się kłopoty - kazał mi grać na czas i rozłączył się. Zdziwiona szłam z trzęsącymi się nogami przed siebie. Typki zaczęli się do mnie rzucać. Próbowałam załagodzić sytuację, ale nic z tego - zabrali mi torbę, gdy nagle zobaczyłam jak w naszą stronę biegnie grupa kolesi - to byli jego kumple. Kojarzyłam ich. W kilka minut swoje rzeczy miałam z powrotem. Spytali czy jestem cała i odprowadzili mnie pod dom. Ciągle zadawałam pytanie: "Ale jak, skąd?". W końcu jeden z nich spojrzał na mnie, zatrzymał się i dodał: " Masz tak zajebistego chłopaka, że dba o ciebie nawet z odległości, doceń to."
|
|
 |
znowu wpadam w furię. panowałam nad sobą tak długo, aż w końcu.. pękam. rzucam się po pokoju jak opętana, przez pomieszczenie przelatują krzesła, buty, książki, poduszki, telefon, kubki, kosmetyki... rzucam wszystkim co mi wpada w ręce. gdy kończy mi się amunicja, zostaje ściana. biję w nią pięściami, kopię, biorę rozbieg i z całej siły w nią wbiegam. muszę wyładować złość, byle nie na sobie ani na kimś innym. wyję, nie mogę złapać oddechu, w końcu wpadam w panikę i leżę na podłodze przez kilka godzin, wypłakując oczy i próbując się uspokoić. przeraża mnie moja furia. przeraża mnie chęć napierdolenia komuś tak że nie mógłby się podnieść. przeraża mnie to, czym się stałam.
|
|
|
|