 |
i to wkurwienie, gdy ktoś wychodzi z twojego pokoju i nie zamyka drzwi.
|
|
 |
a wieczorami nie mogła zasnąć , bo wciąż czekała na telefon od niego .
|
|
 |
Chcę w tej chwili zapaść się pod ziemię, chcę nie czuć nic, chcę zapomnieć, zmienić towarzystwo, rodzinę, wszystko. Chcę mieć nowe życie. Chcę wyjechać. I chyba to zrobię.
|
|
 |
[ CZ3 ] Dogoniłam Cię, patrząc na Ciebie. Śmiałeś się, ba! Gdybyś mógł, to byś skakał z radości. Uderzyłam Cię w ramię. 'Jełop! Nie uciekaj tak, kiedy tu ja opowiadam o swoich uczuciach.' Zaśmiałeś się. 'Gdybym tam stał, musiałbym się na Ciebie rzucić, przytulając Cię, całując i różne takie.' W środku mnie rozpalało na samą myśl o tym. 'To to zrób!' Krzyknęłam, podskakując w miejscu. Spojrzałeś na mnie, a ja pokiwałam twierdząco głową. Rzeczywiście - zatonęliśmy w sobie. 'Teraz będziesz do nas przychodzić?' Zapytała z niedaleka Twoja siostra, która już dawno zeszła z moich rąk, biegając samotnie. 'Tak!' Odkrzyknęłam, stykając swoje czoło o Twoje i zamykając oczy. 'Już zawsze?' Dopytywała się. 'Już na zawsze.' Powiedziałeś na tyle głośno, aby ona to usłyszała. Od razu przyleciała do nas, przytulając się. 'Nareszcie się pogodziliście. Jak byliście razem to wszystko było fajniejsze i lepsze i wy byliście szczęśliwi. I teraz też jesteście!' Zawołała radośnie. 'I już zawsze będziemy.'
|
|
 |
[ CZ2 ] Powiedziałeś, tym razem szczerze się uśmiechając. 'Policja, płoty, czy coś takiego?' Zapytałam. 'Ehe.' Odparłeś, spoglądając na wtuloną we mnie swoją siostrę. 'Dobra, ja pójdę ją odprowadzić, Ty idź do domu już.' Zaczęłam nieśmiało. 'Nie no, i tak muszę iść do pedagog. A Ty się spóźnisz, więc Ty idź.' Wzruszyłam ramionami na tyle, na ile mogłam. 'E tam, zrozumieją.' Zaśmiałeś się uroczo, ruszając w stronę szkoły. Próbowałam wyrobić swoje tempo, do Twojego, i po pewnym czasie jakoś mi to wyszło. 'Kurcze.' Zaczęłam. 'Co? Za wolno?' Zapytałeś, przyspieszając. 'Nie! Za szybko właśnie!' Wypaliłam i ugryzłam od razu się w język. 'Za szybko?' Zatrzymałeś się, patrząc na mnie. 'No. Za szybko. Za szybko idziemy. Nie chcę odchodzić od Was. Od Ciebie. Tak bardzo... Tak bardzo tęsknię.' Skończyłam, patrząc w ziemię. Widziałam, jak zaczynasz powoli iść w stronę szkoły. Zamurowało mnie i pognałam za Tobą, nie widząc Twojej twarzy. 'Czemu odchodzisz? Czemu nic nie mówisz? O co kurwa chodzi?!'
|
|
 |
[ CZ1 ] Idę do szkoły, w myślach nuty Ostrego. Przechodząc przez ulicę, jakieś dziecko zaczyna mnie wołać. Odwracam się i widzę Twoją siostrę, która przebiega przez ulicę. 'Mała! Nie biegaj tak sama! Gdzie masz mamę?' skomentowałam, biorąc ją na ręce. 'Czemu do nas nie przychodzisz? Tęsknię za Tobą, siostrzyczko.' Powiedziała smutno. 'Gdzie masz mamę?' Zapytałam ponownie. 'Nie idzie ze mną mama' Powiedziała, a ja zauważyłam zbliżającego się Ciebie. 'Co mu w nogę?' Zapytałam, widząc, że ma kule. 'Mówił, że się przewrócił. Bo on lubi skakać i źle skoczył, przecież wiesz!' Powiedziała, przytulając się. 'No ładnie. Znowu przed policją uciekał, skacząc przez płoty.' Powiedziałam sama do siebie, czekając na Ciebie. W końcu dotarłeś. 'Cześć. Dzięki, że się zatrzymałaś. Wiedziałem, że do Ciebie leci, ale nie byłem w stanie jej złapać.' Uśmiechnąłeś się nieśmiało. 'Wiem, widzę. Co Ci dokładnie?' Zapytałam, wbijając wzrok w Twoją nogę. 'Skręcona, czy coś takiego.'
|
|
 |
- nie lubię płakać. nie lubię ufać. nie lubię kochać. nie lubię być zimną suką. nie lubię różowego. nie lubię popu. nie lubię tych pustych szmat. nie lubię marchewki. nie lubię matematyki. nienawidzę siebie! - czemu nienawidzisz siebie?- bo jak zauważyłaś właśnie płaczę, bo mu zaufałam, bo go kocham, bo byłam zbyt oschła, bo ubrałam się na różowo, bo przez przypadek słuchałam popu, bo uśmiechnęłam sie do szmaty,bo wpierdalam marchewkę, bo wyjątkowo słuchałam na matematyce, i pomyśleć że to wszystko przez jednego kretyna. / xxxlenkkkaxxx
|
|
 |
DZIEŃ2 - Wchodzę do szkoły, stale buziak w policzek z bliskim kolegą (chociaż oboje liczymy na coś więcej!) i dzień udany. Na przerwach historia się powtarza -znów wymieniamy się buziakami, a ludzie przechodząc obok nas, zaczynają krzyczeć 'gorzko'. Za każdym razem wpadam w ten sam śmiech, spoglądając nieśmiało na kolegę, który też zawstydzony, błądzi rękoma po swoich kieszeniach. Codziennie otrzymuje w esach miliony 'serduszek' i tryliardy buziaczków, z czego za każdym razem cieszę się tak samo. I tym razem to nie blondyn o niebieskich oczach, tylko brunet o ciemnych oczach, co mnie niesamowicie cieszy. Codziennie biorę jego bluzę, chociaż na chwileczkę i zapycham się jego zapachem. Każdego dnia, gdy mam ją na sobie, wyrywam kartkę z zeszytu, bazgroląc tam pełno buziaków i jego imię, by mu jakoś podziękować. Codziennie słyszę, że jestem jego królewną, co mnie niezmiernie cieszy. Ale to nie jest miłość. Zadurzenie, zakochanie, zauroczenie - tak, to tak. Na miłość nie jestem gotowa.
|
|
 |
Zapanować nie potrafię nad swoimi emocjami,
Szybko się wkurwiam i wybucham jak dynamit,
|
|
|
|