 |
czuję jak los mnie skreśla z listy tych zajebistych.
|
|
 |
świat bez problemów byłby łatwiejszy, ale nudny.
|
|
 |
Marnie trawię podświadomą wizję własnego niebytu; z satysfakcją nawlekam ołowianą nić na igłę i zaszywam usta wrzeszczącej z przerażenia ciszy.
|
|
 |
Czarny kot przebiega przez jedną z dróżek mojej świadomości; ściskam mocno pistolet w dłoni, celuję, strzelam - pach! Zdychaj nędzny kocie, zdychaj nędzny pechu.
|
|
 |
Jaśminowe oczy, skierowane ku górze, krzyczą głośno: niebo płonie!
|
|
 |
Oni wszyscy wrzeszczeli, że niebo płonie nad ich głowami - a to z czterech świata stron nadchodził nowy dzień.
|
|
 |
Okrywam się Tobą jak starym prześcieradłem
; nietrzeźwo słucham przejmującej historii - butelka toczy się po podłodze. Puk.
|
|
 |
Zawijam się w koc krzykliwych szeptów - każdą dziką myśl wrzcam do słoika; nocą zasypiam przy ich wrzaskach.
|
|
 |
Widzisz mnie za szybą; niewyraźną mogiłę, umykający światłu wrak. Słyszysz szept docierający do Twoich uszu w postaci bezgłośnego larum - to nie ja, to zwierzę, które w sobie trzymasz - pięknie!, jakże niewinnie pachnie okrutność.
|
|
 |
Truskawkowa rozkosz pisana łzawą kredką.
|
|
 |
Mamy jedno łóżko: śpimy razem, śnimy osobno. Fizyczna nieogłada, duchowa nieporęczność.
|
|
 |
Światł zawisł na krótkim sznurowadle; niech wszyscy chowają głowy, niedługo spadnie. Kakaowy spłynie deszcz.
|
|
|
|