 |
z problemami na barkach, aż ugina się kark
|
|
 |
nie warto kończyć z tym co końca nie ma
|
|
 |
gdy nie warto wtedy najbardziej chcemy.
|
|
 |
a żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.
|
|
 |
Wargi przy jego uchu, ciepło oddechu na szyi. I opowiadam Mu o całym swoim życiu.
|
|
 |
Musisz wrócić, musisz wrócić, bo musisz być tutaj, rozumiesz ?! Musisz, bo się rozpadnę, bo niedługo rozpuszczę sobie soczewki od ciągłego płakania i żołądek też rozpuszczę tabletkami z wódką i kawą; musisz, bo to już jest coś więcej niż to, że Twój brak boli, to jest agonia, choroba psychiczna, chęć zawiązania naszych żył na supeł, to fakt, że bez Ciebie jestem niekompletna, to jak dziura po kuli, awaria systemu, ciągłe rozgrzebywanie czegoś co chciałoby już zostać zapomniane, zakopane, chociaż na chwilę, to jest przerażająca prawda, że wciągnęłam się tak bardzo, że bez Ciebie po prostu jestem w stanie, nie mam siły, nie jestem zdolna do niczego. / niecalkiemludzka
|
|
 |
Środek tygodnia, wieczór, temperatura ledwo co przekraczająca zero stopni, większość ogarnia zadania domowe lub odpoczywa pod ciepłym kocem przed telewizorem. Telefon: "do chuja pana, nic się nie dzieje, wychodź ze mną w tej chwili na piwo".
|
|
 |
"Nie nazywam Cię swoim; wiem dobrze, że nigdy nim nie byłeś. Straszną poniosłam karę za to, że myśl ta raz jeden, jedyny upoiła mi duszę. A przecież zowię Cię swoim; mój uwodzicielu, mój zdrajco, mój wrogu, mój morderco(...). Nazywam Ciebie swoim, i nazywam siebie Twoją. (...)Ty może myślisz, że się chcę mścić, że rzucę się na Ciebie z nożem w ręku; jak pierwsza lepsza uwiedziona dziewczyna? Nie! Idź, dokąd chcesz, ja przecież będę Twoją; uciekaj przede mną na krańce świata, ja przecież będę Twoją, kochaj tysiące innych, ja przecież będę Twoją, Twoją, nawet w śmierci Twoją."
|
|
 |
Czuję się jak małe dziecko, które dostając nową zabawkę, odrzuciło w kąt starą. Z jedną różnicą - kiedy byłam małym dzieckiem dało się to tłumaczyć, nie było mowy o wyrzutach sumienia. Kolejny raz robię remont; zmieniam kształt serca, które w miejscu wykrętów, zagięć i innych zmian, nabrało zgrubień, niczym żyły konkretnie ładującego narkomana.
|
|
|
|