 |
wszystko było idealnie. zebraliśmy się jak to zwykle przed rozpoczęciem na podpisanie kartki, kiedy przyjechał on. nagle nie potrafiłam sobie znaleźć miejsca, wszędzie gdzie szłam napotykałam się na niego. usiadł naprzeciw mnie. na upór wlewałam w siebie kolejne kieliszki wódki aby nie pozwolić sobie na jakiekolwiek wspomnienia, na chociaż najmniejszą słabość wobec niego. wszystko to dokładnie obserwował, dziwiąc się mojego zachowania. wyszliśmy w trójkę z kumplem na zewnątrz. zaczęłam opowiadać o sobie, stanowczo za dużo. dokładnie słuchał robiąc na to swoje głupie reakcje. po torcie nagle podszedł do mnie, pocałował w policzek wyszeptując do ucha "na razie kocie", nie miał ochoty dłużej siedzieć, a dla mnie cała impreza jakby straciła sens. znowu pozwoliłam sobie aby wszystkie wspomnienia wróciły, a przecież tak bardzo starałam się do tego nie dopuścić.
|
|
 |
2. ale najważniejszy z nich wszystkich był on, ten dla którego tak naprawdę przyszłam. wyszukiwał moich ulubionych piosenek i tańczył do nich patrząc na moją reakcję. nie odstępował mnie na krok i z pewną wrogością zareagował na propozycję wynajęcia pokoju przeze mnie i jednego z nich. "właśnie spadła gwiazda, to ja pomyślę o..." "o mnie" dokończyłam na co uśmiechnął się i zamykając oczy dokończył marzenie. przez te kilka godzin z nimi, nim, byłam jedną z najszczęśliwszych kobiet na świecie. nie wyobrażam sobie ich wyjazdu na studia. i chociaż już są plany na kolejną imprezę i festiwale, to boję się, że historia sprzed dwóch miesięcy znów może się powtórzyć. nie chcę aby odchodzili. mają wmoim sercu swoje własne miejsce, które prawdopodobnie nigdy nie zniknie.
|
|
 |
1. nie miałam pojęcia jak bardzo za nimi tęskniłam. chłonęłam każdą spędzoną z nimi minutę jakby właśnie miała być tą ostatnią. nie było chwili aby nie doprowadzali mnie do śmiechu. siedzieliśmy jak zwykle w tym samym miejscu i nic ani nikt, nawet ochrona nie była w stanie nas wyrzucić. szukaliśmy najjaśniejszych gwiazd i uczyliśmy szukać ich najróżniejszych kombinacji. biegliśmy pod okno kumpla wydając nasze dość dziwne "dźwięki". krzyczeliśmy najróżniejsze rzeczy słuchając jak odbijają się echem od bloków. naszymi jedynymi misjami było dokupienie piwa i jedzenia. przed zamknięciem lokalu wbiliśmy na końcówkę meczu i pizzę. przez nich niemal płakałam ze śmiechy, gdy wspólnie nabijaliśmy się z nowej laluni kumpla.
|
|
 |
Jestem inny bo zamiast siedzieć z wami pod blokiem z piwem i blantem w dłoni, wolę leżeć na kanapie i obejmować ją ramieniem? Jestem inny bo zamiast jechać z wami na imprezę, wolę siedzieć z Nią na podłodze i śpiewać stare, sentymentalne piosenki? Jestem inny, bo przestałem interesować się sobą, a w głowie mam jedynie kolor jej oczu, jej włosów, datę jej urodzin i imienin? A powiedzcie mi, czy kiedykolwiek doświadczyliście uczucia miłości? Pełni szczęścia? Pewności, że macie przy sobie osobę dzięki której wasze życie zmienia się na lepsze? Nie? To nie mówcie, że jestem inny, ja po prostu próbuję dać jej siebie w stu procentach, a nawet więcej jeśli będę potrafił, bo ona była przy mnie wtedy, kiedy wy zapomnieliście, że istnieję./mr.lonely
|
|
 |
"cudne są Twoje usta, lśniące jak rosa na źdźbłu trawy, kruche jak ciasto mojej mamy, soczyście czerwone jak sorbet truskawkowy, idealne jak Twoje serce, przejrzyste jak Twoje oczy, napełnione namiętnością jak nasza miłość."-dla.niej
|
|
 |
"przetnę skórę by spod niej wyszedł krzyk który jasno by mówił-KOCHAM CIE."-dla.niej
|
|
 |
"nie wiem czy to Twój uśmiech lub głos ale serce do tej pory nie przestało mi szybko bić."-dla.niej
|
|
 |
No tylko mi teraz nie mów, że to co widzę na Twojej pieprzonej twarzy, to nie miłość.
|
|
 |
też tak masz? chcesz z kimś być, ale masz wrażenie, że wszyscy najlepsi już byli. w mniejszym lub większym stopniu, ale z każdym z nich już cię coś łączyło / uwielbiam tą małą mendę
|
|
 |
nigdy bym nie pomyślała, że to właśnie tak będzie wyglądać. to co do niego poczułam jest o wiele silniejsze niż powinno. był moim najlepszym przyjacielem i kochankiem przy którym czułam się najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. dzisiaj mijają dokładnie trzy tygodnie odkąd odszedł, tak po prostu. po wszystkich obietnicach i wyznaniach, odszedł. z każdym dniem coraz bardziej zagłębiam się w jego ostatnie słowa. nic nie rozumiem. byłam dla niego taka ważna, wiązał ze mną swoją przyszłość, a potem z dnia na dzień uznał, że być może nigdy nie będzie mu na mnie zależało. boże, błagam pomóż mi cokolwiek z tego zrozumieć. skoro to prawda, to dlaczego kłamał? być może już za tydzień usiądę z nim w ławce i obiecuję, że zrobię wszystko aby poczuł się tak jak ja. sam ciągle powtarzał, że jestem wredna, ale nigdy nie wiedział jak bardzo.
|
|
|
|