 |
daj mi chociaż jedno słowo. wciąż stąpam po niepewnym gruncie goniąc za tobą i im bardziej się oddalasz moje serce bije intensywniej. czasami się zatrzymujesz, nie mogąc opanować śmiechu. co się stało? tak nagle przestałam cię interesować? nigdy w to nie uwierzę, nie po tym wszystkim co było. a jeśli już teraz chcesz odejść, kim do jasnej cholery byłam ja? prosiłam, błagałam abyś nie bawił się moimi uczuciami. obiecałeś. kłamałeś. boże, po raz pierwszy gdy mnie okłamałeś, powinnam odejść. znowu dałam się nabrać. zapomniałam, że każde kłamstwo przyniesie kolejne. byłeś kiedykolwiek wobec mnie szczery? nie, nie mów. nie chcę wiedzieć. idź już zanim nas ktoś zobaczy. jeszcze pomyślałby, że coś nas łączy.
|
|
 |
"wlałem w Ciebie całe swoje serce. przestałem się bronić. przysięgam na Boga."
|
|
 |
jeszcze niedawno wtuleni w siebie staliśmy przed lustrem. z uśmiechem na ustach podkreślał jak idealnie do siebie pasujemy. dokładnie oglądał każdy skrawek mojego ciała w poszukiwaniu śladów po sobie. chwytał mnie za głowę i mocno nią potrząsając krzyczał , że jestem piękna, a wszystkie moje kompleksy są nieuzasadnione. robił głupie miny bylebym nie mogła opanować śmiechu. chwytał mnie w ramiona i czule całował. dzisiaj stoję przed tym samym lustrem całkiem sama. podkrążone oczy. sine usta. coraz chudsze ciało. drżące ręce trzymające kawę i papierosa. makijaż stał się moim najlepszym przyjacielem. idealnie ukryje nieprzespane od płaczu noce. namaluje uśmiech. nic nie zauważysz. nie pokażę przecież, że sobie nie radzę, jestem na to zbyt dumna. łatwiej jest zagrać dobrze sprawdzoną rolę, nie pozwalając spojrzeć sobie w oczy. mogę wszystko ukryć, nawet największy ból. podkład, tusz do rzęs, bluzka z dłuższym rękawem, nic trudnego. ale oczu nie oszukam, zawsze zdradzą co czuję.
|
|
 |
Tak wiele razy zastanawiam się o czym myślisz w danym momencie, jak się uśmiechasz, jaki kolor mają Twoje włosy, i jak błyszczą się oczy, kiedy promienie słońca padają na nie w słoneczny dzień. Zastanawiam się jak reagujesz na stres i sytuacje bez wyjścia, jak brzmi Twój krzyk i jak wyglądają Twoje drżące dłonie. Zastanawiam się jak brzmi ton Twojego głosu, kiedy mówisz o uczuciach. Często myślę też, jakich perfum używasz, czy pachniesz truskawkami, malinami czy może czymś bardziej wykwintnym? Chciałbym zobaczyć jak się uśmiechasz, kiedy widzisz mnie stojącego przed Tobą. Chciałbym po prostu wiedzieć kim jesteś, bo mimo, że Cię nie znam, wbiłaś się w moje serce./mr.lonely
|
|
 |
Drzwi się zatrzasnęły, a ja zostałem sam w pokoju pełnym wspomnień. Siadam w fotelu i rozglądam się dookoła z myślą, że zaraz się tu pojawisz. Przypominam sobie chwile, kiedy siadałaś mi na kolanach, a ja szeptałem Ci do ucha słodkie słowa, które sprawiały, że Twoje policzki się czerwieniły, a kąciki ust układały się w uśmiech. Biorę w dłoń fajkę i odpalam ją, zaciągam się raz, drugi, trzeci, w dymie kłębiącym się nad moją głową widzę Twoją twarz, która powtarzała mi wielokrotnie, że jak nie rzucę tego gówna, to ostro tego pożałuję. Zaśmiałem się ironicznie zaciągając się ponownie a drugą ręką chwyciłem niedopite piwo stojące na podłodze. Zacząłem zastanawiać się, co takiego się stało, że nasze drogi zaczęły się rozjeżdżać, a my oboje pogubiliśmy się gdzieś w całej tej podróży. Przecież było tak dobrze, rozumieliśmy się bez słów, a co najważniejsze kochaliśmy się bezgranicznie. Pękło to, co miało mieć przyszłość, a wszystko przez dziewczynę, która wtargnęła w moje serce./mr.lonely
|
|
 |
Sądziłem, że oddałem jej serce w stu procentach. Sądziłem, że zaakceptowała je takim jakim jest, z kilkoma ranami, trochę dziurawe i stłamszone, ale mimo wszystko wciąż bijące, bijące dla niej. Ciepło którym emanowało, nie zmieniło się w ogóle, było tak samo gorące jak dawniej, gorące jak wtedy, kiedy jeszcze było nie naruszone, bez skazy, idealne i nie zranione, sam dziwiłem się, że jest w stanie tak pokochać, po tylu potknięciach i porażkach jakie spotkało na swojej drodze. Uzależniło się od niej. Pragnęło jej wciąż więcej, jednak kiedy zaczęła się oddalać, poczułem jak słabnie. Zaczęło stygnąć, ciepło nie było już tak bardzo odczuwalne. Były momenty, kiedy czułem, że przestawało bić, kiedy z kolejną butelką wódki i fajkiem w ustach, prosiłem Boga o jej obecność wtedy, kiedy najbardziej jej potrzebowałem./mr.lonely
|
|
 |
"przyszła do mnie, otwarła serce i wyczyściła, zawsze tak robi. zjadła śniadanie z moich ust, delektując się każdym całusem, spojrzała mi w oczy, były niebieskie, patrząc na nie, zauważyłem że one nigdy nie zaznały strachu i obłudy. jej powieki się zamknęły, lekkim i cichym krokiem zaczęła przenikać przez moje ciało i umysł, tworzyliśmy już jedno. czułem w środku podniecenie jej drobna postura już wiedziała że musi mnie znać i nauczyć się na pamięć. przed oczami zobaczyłem ciemność, był to strach przed ślepotą byłem bezradny w panice zacząłem krzyczeć aż wkońcu oczy ukazały obraz. to ja i ona, płyneliśmy w obłokach raju a jej słowa jasno powiedziały- przy mnie już będziesz szczęśliwy. w tej samej chwili żal, płacz i smutek opuściły moje ciało. poczułem że żyje."-dla.niej
|
|
 |
Tonę w kłamstwie, biję się z uczuciami i nie dociera do mnie, że krzywdzę tym ludzi, którzy wiele dla mnie znaczą. Mówię jej, jakie ma piękne oczy jednocześnie wyobrażając sobie kolor innej. Mówię jej, że jej włosy pięknie pachną, ale w tym samym momencie zastanawiam się jaki zapach mają włosy tamtej dziewczyny. Kiedy idziemy na spacer, wyobrażam sobie, że obok mnie stoi zupełnie ktoś inny, ktoś przy kim czuję się równie dobrze jak przy niej. Wariuję i gubię się w obłędach wciąż myśląc o tej, która wstępuje w moje serce w gwałtownym tempie. Wiem, że ją kocham, przecież jest wspaniała, jednak rozmowy z tamtą sprawiają, że czuję się wyjątkowym człowiekiem. Zagubiłem się w swoim sercu, chociaż nigdy tego nie chciałem. Boję się kolejnego kroku, który może doprowadzić do zamachu na uczucia którejś z tych pięknych istot. Nie wiem co mam robić, co robić, żeby nie ranić./mr.lonely
|
|
 |
Ja będę wyć do pustego nieba, choć dobrze wiem, że to i tak niczego nie da,
Będę czekać aż powrócą tu zmęczone echa mego głosu wierząc, że usłyszę Twój wśród nich,
I będę żyć na krawędzi cienia, na ostrzu prawdy nie szukając usprawiedliwienia.
Dla tego losu wszystkich ludzi bez imienia, bo ludzie to przyczyny a znaczenia to skutki./Bisz
|
|
 |
to jeden z tych pięciu dni w roku, kiedy nie mogę się odnaleźć. wszystko jest takie obce. jeszcze bardziej czuję, że nie należę do tego miejsca. jestem całkowicie sama. to jeden z tych dni, kiedy z samego rana mama prosi mnie abym poszła z nią na cmentarz, chociaż wie, że tego nie zrobię. cały czas płaczę. wspominam wszystkie wspólne chwile przeglądając stertę zdjęć. nie mogę dzisiaj siedzieć w domu, bo oszaleję. muszę wyjść do ludzi, gdziekolwiek. i to właśnie dzisiaj wypiję Twoje zdrowie, cichutko wypowiadając w myślach jak słowa modlitwy abyś wziął mnie do siebie, Tato.
|
|
 |
znam ryzyko. wiem, że jeśli wciąż będę żyła w ten sposób wszystko wróci. choroba, ataki, cały koszmar zacznie się od nowa. i wiesz, jakoś mnie to nie obchodzi. może tym razem nikogo przy mnie nie będzie, nikt mi nie pomoże, nikt nie wezwie karetki, nikt nie będzie stał nad moim łóżkiem, nikt już nie będzie o mnie pamiętał. może to się wydarzyć nawet teraz, nie zwolnię tempa.
|
|
 |
Jest gorzej, jest inaczej, tyle osób odeszło, ale najbardziej brakuje mi jego, tylko on w tej szkole rozumiał mnie tak naprawdę, ale cóż, ludzie odchodzą, jest gorzej, zaraz matura, a ja nic nie powtarzam, codziennie po szkole idę się upić, całe weekendy spędzam z nimi, piejmy, palimy, jeździmy gdzieś, słuchamy muzyki, robimy imprezy i to wcale nie wygląda ładnie, pijemy niesamowite ilości, sukcesywnie sięgamy coraz głębiej i ja wcale tego nie chce, chciałabym się ogarnąć, mieć pewność, że coś potrafię, że zdam maturę, pójdę na studia, ucieknę w końcu od starszych, chciałabym wiedzieć co robię, mieć motywację, sens, cel, cokolwiek, chciałabym przestać wariować.
|
|
|
|