|
nocne melanże, nieodbieranie telefonów, niedotrzymywanie obietnic, olewacki styl bycia z iskierką miłości w tajemniczych źrenicach które od czasu do czasu wpatrywały się we mnie, jointy jako priorytet, wóda jako współtowarzyszka nieziemskich przygód - ostrzegał,że jego obecność w moim życiu spowoduję ból, rany - zbyt mocno wierzyłam,że uda mi się mu pomóc. . nerv
|
|
|
Ty sprawiłeś, że mój świat stał się barwny, a mój żywot bez Ciebie byłby marny./zpw
|
|
|
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
|
|
|
próbne matury próbnych matur, po prostu zapowiada się cudowny dzień. ;x - nessuno
|
|
|
irracjonalny niepokój zaczyna zadamawiać się z uśmiechem w moim sercu. boję się - bólu, rozczarowania,przeszłości w starciu z teraźniejszością. boję się go stracić a jeszcze bardziej boję się posiadania go. wiem, że jesteśmy na idealnej drodzę do beznamiętnego krzywdzenia się, mam świadomość naszych niedoskonałości i tego,że szybkim, sprawdym krokiem idziemy dzielnie za rękę na dno moralności.mimo wszystko, wspaniale jest budząc się widzieć jego uśmiech. i nawet ze świadomością,że nie powinniśmy w to brnąć piękne jest wspólne,rzetelne łamanie zasad. / nerv
|
|
|
A kiedy powiesz, że nie wierzysz w miłość, spójrz na dwójkę starych ludzi idących za rękę wczesną jesienią po parku, wtedy zaczniesz w nią wierzyć i dążyć do tego, by i Ciebie kiedyś czekała taka miłość./zpw
|
|
|
A zna ktoś bajkę, że była sobie dziewczynka i był chłopczyk, i byli szczęśliwi? Ja znam./zpw
|
|
|
Zawsze chciałam kogoś, kto będzie budził się przy moim boku rano i dawał mi ciepłego całusa na dzień dobry. Kogoś, kto powie, że kocha i, że jestem słodka rano, gdy mam tak niepoukładane włosy i wszystko inne. Zawsze chciałam kogoś, kto przytuli, gdy będzie mi źle i nigdy nie będzie chciał wypuścić mnie ze swych objęć./zpw
|
|
|
i w sumie gdzieś między czwartym pocałunkiem a ósmym intensywnym spojrzeniem w oczy zaczęłam uwielbiać jego pewność siebie, która wcześniej mnie irytowała. nie przeszkadza mi też pozorne gubienie godności kiedy to o czwartej nad ranem wracam do domu w jego objęciach, chwiejnym krokiem, który spowodowany jest nadmiarem niewytłumaczalnej euforii. i odpowiada mi ta nierozwaga budująca napięcie między nami. ale jest też coś co mnie przeraża - łatwość z jaką staczamy się na dno moralności. - opamiętaj się! - krzyczy zdesperowany rozum - uśmiecham się do niego bezczelnie łapiąc za rękę moje 181 centymetry szczęścia. / nerv
|
|
|
niech nienawidzą, byleby się bali..
|
|
|
Z każdym dniem coraz bardziej potrzebowała jego duszy. Z każdą chwilą coraz bardziej pragnęła jego ciała./zpw
|
|
|
|