 |
proszę, zrób coś bym wiedziała, że warto.
|
|
 |
czasem mówimy, że brak nam słów, a tak naprawdę to po prostu chciałoby się kurwa esej napisać.
|
|
 |
dajesz z siebie sto procent, jednocześnie wiedząc, że to i tak za mało.
|
|
 |
czasem wiary w lepsze czasy brakuje, ale trzeba jakoś żyć.
|
|
 |
wiesz, kiedy jest najgorzej? wtedy, kiedy każdy krok Cię boli. kiedy nie ma dobrych posunięć i kiedy nie istnieje 'właściwa' droga. kiedy jesteś swoim największym wrogiem. kiedy się uzależniasz. kiedy nie potrafisz rozróżnić snu od rzeczywistości. kiedy ludzie czytają w tobie jak w otwartej księdze, a Ty nie możesz się nigdzie schować. wszyscy wiedzą wszystko(a nawet więcej!) i nikomu nie możesz ufać. kiedy patrząc w lustro zadajesz sobie pytanie: dlaczego ja?. kiedy przestajesz marzyć. kiedy upadają wszystkie twoje plany. kiedy stwierdzasz, że Boga nie ma.
|
|
 |
czasami słyszę jak pęka mi serce.
|
|
 |
blizny przypominają, że przeszłość była rzeczywistością.
|
|
 |
cała zakrwawiona, podbiegła do niego. - nie, nie, nie. - zaczęła krzyczeć, szczypiąc się na wszystkie możliwe sposoby. - jesteś i będziesz. tak, tak, tak. - wypowiadała pomiędzy próbami na złapanie oddechu. ręce. pokaleczone od szkła ręce. rozbijanie filiżanek z których wspólnie pijali czekoladę wymieniając się najsłodszymi pocałunkami świata. jego puste, tępe spojrzenie, utwierdzające ją w fakcie, że o dziś musi radzić sobie sama. jak dziecko oddanie do domu dziecka. jak szczeniak, oddany do schroniska. - bądź. nie rób mi tego. - błagała osuwając się z niemocy na nogach. - byłem. przepraszam, że byłem. - wypowiedział, napięcie odwracając się w drugą stronę. wiedząc, że gorszą krzywdę zrobił jej swoją obecnością niż tym, gdyby nigdy się nie pojawił. pozostawiona sama sobie z zakrwawioną koszulka, zaczęła strzepywać opiłki porcelany, które ówcześnie starała się wgniesć w swoją klatkę piersiową z nadzieją, że uda jej się dotrzeć do serca, uciszając jego krzyk. nieskutecznie.
|
|
 |
nie ma nic gorszego od zwyklego przyzwyczajenia. od zwykłego wyciągania z szafki dwóch kubków zamiast jednego i wybuchanie płaczem, na samo dno herbaty. nie ma nic bardziej toksycznego niż nadzieja, że coś trwa wiecznie. że uczucia nie przemijają, a ludzie nie odchodzą. widywanie kogoś jedynie po zamknięciu swoich oczu jest najgorszą, najbardziej prymitywną formą cierpienia. zapomnienie zapachu, dreszczy na plecach poprzedzonych dotykiem. z czasem spojrzenia, które kiedyś było wszystkim. a to wszystko odeszło, pozostawiając nas z pustymi rękami i sercem, jak okradziony ze swojego minimalnego dobytku, bezdomny. bez niczego.
|
|
 |
|
czasami czuję się , jakby w moim życiu ktoś ogarnął monitoring - kurwa no zainteresujcie się własnymi dupami , a nie moją !
|
|
 |
|
Za 46 dni sylwester! Lubie to. ♥ [Jachcenajamaice]
|
|
|
|