 |
"Nie boję się wejść w związek. Boję się uzależnienia od drugiej osoby. Umieram ze strachu, że jedno słowo czy gest może mnie doszczętnie zniszczyć."
|
|
 |
"To bardzo dziwne, a jednocześnie niezwykle piękne, ale naprawdę można kochać kogoś przez całe życie. Niezależnie od tego, jak daleko znajduje się ukochana osoba, Jej wspomnienie zawsze nosi się w sercu..."
|
|
 |
"Bądź spokojna. W końcu go znajdziesz. To Bóg ustala czas i sposób."
|
|
 |
"Szanuj się na tyle, by odejść od wszystkiego co Ci nie służy, co Cię nie rozwija i co nie daje Ci szczęścia."
|
|
 |
Marnujemy swój cenny czas na związek z byle kim. Z kimś kto nas nudzi, nie pasuje charakterem ani stylem życia. Tak w zasadzie to nawet za specjalnie go nie lubimy. Marnujemy, zamiast w spokoju czekać na kogoś kto sprawia, że aż ku*wa (przepraszam) chce się żyć.
|
|
 |
Oczywiście wiem, że trzeba za coś żyć. Ale trzeba też żyć dla kogoś.
|
|
 |
To co wygląda na koniec, może być nowym początkiem.
|
|
 |
To takie złe gdzie idę i po co.
To jaki jestem jest takie niemądre..
|
|
 |
Twoje oczy, tak pełne pytań i lęku, od łez się szklą..
|
|
 |
Nie mogę się przejmować tym co mówią inni bo innych jest za dużo i każdy mówi coś innego.
|
|
 |
Sprzedałyby duszę diabłu za możliwość spotkania się z nim. Jak hieny walczyłyby o jego uwagę, o to, żeby obdarzył je uśmiechem, przeszedł się z nimi przez miasto i dał buziaka na środku ulicy. Poznanie jego rodziny byłoby nieśmiałym marzeniem, podobnie jak odwiedzenie go, leżenie w jego łóżku i wspólna beztroska. Dałyby mu wszystko - swoje ciało, z sercem na czele, swoje myśli, swoją przyszłość. Opakowałyby starannie i wręczyłyby mu z zalotnym uśmiechem. A ja? Dostałam go bez starania. Usilnie wpraszał się do mojego życia, aż udostępniłam mu wąskie przejście, które szybko wykorzystał. Rozumiesz? Miałam przy sobie faceta, na widok którego większość dziewczyn tępo duka: "ideał". Kochałam się z nim, śmiałam się, oglądałam filmy, a za każdym razem w myślach miałam kogoś innego. Paradoks życia.
|
|
 |
Nie rozmawialiśmy od połowy lipca. Przyjechał w dzień moich urodzin na kilka minut - tylko po to, żeby dać mi bukiet ciemnoczerwonych róż. Wydukał najzwyklejsze "wszystkiego najlepszego", jakby same te słowa mogły załatwić sprawę. Jakby miały moc, by skleić rany na sercu. Po tamtym dniu zamilkł. Zatracił się we własnym świecie - nowej rzeczywistości, gdzie nie zarezerwował dla mnie miejsca. Dziś nie czuję bólu. Nie czuję nawet żalu. Jedyne co mi towarzyszy to cicha, pusta obojętność. Na sercu mam blizny. Przeważnie są nienaruszone, dobrze zasklepione. Tylko czasem, w szczególnych momentach, chciałabym po prostu znaleźć się w jego szerokich ramionach i móc powiedzieć najprostsze "dziękuję, że jesteś, tato".
|
|
|
|