 |
|
'Po nocach śnią o tym wszystkie nastoletnie panny. Jestem Słoń, skurwysynu prosto z poznańskiej sawanny.'/ Słoń
|
|
 |
|
'Napinka przez net nic Ci nie da. Twoje życie towarzyskie to ekstremalna bieda.'/ Słoń
|
|
 |
|
'Kumple wiedzą, że garbię się od zawsze bo noszę na barkach za duży bagaż doświadczeń.'/Małpa
|
|
 |
|
'Pytają się czemu nie chcę spoważnieć, nie obchodzi mnie, że sztywniaków drażnie.'/Molesta Ewenement
|
|
 |
|
Kiedyś już nie będę miała po co czekać na taki telefon. Nie będę mogła cieszyć się z widoku tych pięknych, niebieskich, obserwujących mnie oczu. Nie będę rozśmieszać tych ust, ani się z nich śmiać. Nie będę mogła już wyciągać cennych informacji od tej głowy. Nic nie będę mogła. Dlatego chcę, aby tak jak teraz, było już zawsze..
|
|
 |
|
Bułki z czekoladą mogę chłonąć kilogramami..
|
|
 |
|
Gdy zdam prawko, będę musiała się bardziej pilnować, żeby "przez przypadek" nie rozjechać kogoś "przypadkowego"..
|
|
 |
|
Przecież przyjdzie jeszcze czas,że wszyscy wkurwią dziś mnie i wyjdę
|
|
 |
|
Miałam tendencję do pragnienia rzeczy czysto nieosiągalnych.
|
|
 |
|
Po jakimś czasie, głośno oddychając, ktoś zwalił się na ławkę, wciąż trzymając mnie mocno w ramionach. Czułam, że przygląda mi się uważnie.
- Słyszysz mnie? – wypowiedział te słowa niepewnie, a ja zdałam sobie sprawę, że już wcześniej mnie o to pytał. – Jak masz na imię?
Westchnęłam tylko, by za chwilę zalać się rzewnymi łzami. Był to tak żałosny i bezradny wybuch płaczu, że było mi wstyd. Wyrwałam się z ramion obcego, szybko odsuwając się na odpowiednią odległość. Ukryłam wykrzywioną bezradnością twarz w dłoniach, drżąc na całym ciele.
Byłam tak blisko. Tak blisko…
Nawet uciekać nie potrafisz. 2/2
|
|
 |
|
Nawet później, gdy wracałam do tych bolesnych sekund myślami, nie byłam w stanie określić, co wyrwało mnie ze stanu otępienia. Możliwe, że było to zimno. Tysiące igieł zdawało się wbijać w moje ciało, rozszarpywać płuca za każdym razem, gdy robiłam płytki wdech. Możliwe, że było to światło. Jaskrawe i natarczywe, nawet na moment nie opuszczające mojej twarzy. Możliwe, że był to głos. Nieco zaniepokojony, niepewny. Niski, trochę zachrypnięty, tuż nad moją twarzą. Możliwe, że był to dotyk. Najpierw delikatny, muśnięcie zmarzniętych dłoni na moich policzkach. Po chwili ktoś niezdarnie wziął mnie na ręce. Poczułam ciepło drugiego ciała i po prostu do niego przylgnęłam. Jak pasożyt, starając się pochłonąć to ciepło i przenieść na siebie. Możliwe, że było to kołysanie. Ktoś niósł mnie, mocno przyciskając do piersi, szybko przemierzając majaczące pod moimi półprzymkniętymi powiekami alejki parku. Kilka razy nawet przeklął po angielsku z nieznanym mi akcentem. 1/2
|
|
|
|