 |
a napiłeś się kiedyś mleka, które już grubo przekroczyło termin ważności? tak właśnie smakowała Nasza miłość - szczątki pozostałe po Naszej miłości, dokładniej.
|
|
 |
poczułam ciepły powiew na szyi. energicznie się odwróciłam, chcąc sprawdzić co jest grane. stałeś za mną, mój idealny. patrzyłeś tymi cudownymi patrzałkami o szmaragdowych tęczówkach, wzbudzając ze mnie przyjemne dreszcze. odnalazłeś moją dłoń, i mocną ścisnąłeś ją w swojej. spuściłam głowę, zamykając oczy. - daj mi szansę... - usłyszałam.
|
|
 |
pogrążona w rozmowie ze znajomymi, ewidentnie czułam kogoś wzrok na plecach. mimowolnie odwróciłam się, chcąc sprawdzić czy moje podejrzenia są słuszne. były. patrzyłeś w moją stronę, przewiercając wzrokiem na wylot. Twoje oczy przesyłały jasny komunikat - 'ja jeszcze nie skończyłem'. znów powróciła obawa, że jeszcze nie raz wciągniesz mnie w niezłe bagno.
|
|
 |
i jesteś tym... tym najistotniejszym.
|
|
 |
jeszcze jakieś cztery kawałki Elda, około sześciu Pezeta, z pięć Piha, do tego kilka Grammatik, może zarzuci się też coś Wdowy, Chady, czy Gabi lub Peji i pójdę spać. ale oczywiście w wersji 'dla rodziców' to wszystko trwa 'minutkę'.
|
|
 |
bajerował, tulił, całował, zapraszał na noc, spełniał najskrytsze fantazje - ale odpowiedzialności nie udźwignął.
|
|
 |
moja podświadomość wciąż nie potrafi zaakceptować faktu, że Cię straciłam. serce również.
|
|
 |
tata wpada do pokoju, i mimowolnie przykrywa mnie kocem. - kiedy Ty w końcu pójdziesz spać?! - pyta patrząc na mnie twardym spojrzeniem. - no, już idę. - odpowiadam z uśmiechem. to nic, że kompa wyłączam dopiero po jakiś trzech godzinach. jaką różnicę robi komuś to sto osiemdziesiąt minut?
|
|
 |
organizm za wszelką cenę domagał się snu. powieki bezwiednie opadały w dół, a mięśnie traciły na sile. drżącą dłonią ściskałam butelkę wódki, co chwilka upijając trochę. łzy bezwstydnie tryskały na policzki, a serce cichutko prosiło o uśmierzenie bólu. noce po naszym rozstaniu - niebywale cudowne chwile.
|
|
 |
z upływem czasu jesteś w stanie zaobserwować jak jednym słowem zniszczyłaś sobie cały grunt pod nogami. jak głupim i irracjonalnym postępkiem odebrałaś sobie ogromną szansę na szczęście. czasem warto byłoby poczekać chwilę. minutę, godzinę, dzień, a może nawet tydzień czy miesiąc. bo niekiedy wydaje Ci się, że nie kochasz, a w rzeczywistości dałabyś się zabić, za tą drugą osobę.
|
|
 |
i kiedy postanowiłam sobie, że to ewidentny koniec z facetami, zero związków, czas na przerwę - jak na złość na kapselku od tymbarka przeczytałam: 'kochaj to fajne jest'.
|
|
 |
czułam się mniej więcej tak jak Bella, kiedy Edward odchodził. tylko, że w moim życiu nie pojawił się żaden Jacob.
|
|
|
|