 |
Jebie mnie czym jeździsz, czy palisz z wiadra czy z lufki. Nie zaimponujesz mi, mówiąc ile wypiłeś wódki.
|
|
 |
To jasne, ja nie robię błędów, sprawdź mnie. Ucząc się na Twoich Maciek z klanu byłby na Harvardzie.
|
|
 |
Zabijam nadzieję, tą matkę idiotów. Głupcze właśnie zrobiłem Cię półsierotą.
|
|
 |
Mów co czujesz,
mów co myślisz a może się w końcu nam uda dogadać,
milczenie jest złotem, to dureń wymyślił,
milczenie jest tym przez co się nie układa nam.
|
|
 |
Twój smak uzależnia, cały czas mam cię w głowie, chcę cię brać garściami, próbować do końca, nigdy przez słomkę
|
|
 |
chce się ciebie napić tak do dna, stracić kontrolę, ale daleko nam jeszcze do samego dna, polej!
|
|
 |
kolejne konsekwencje kurwa, jest dziś - nie ma jutra, film mi się urwał, zginąć to z twoim smakiem w ustach
|
|
 |
czasem zdarza się nam mniej gadać - czas abstynencji, ciągły bieg ściąga uśmiech, puszczają nerwy, krzyczę na ciebie, Ty krzyczysz na mnie - pieprzony bezsens
|
|
 |
nie ma horyzontu, pieprzony bezkres, chcę mieć ciebie blisko tak na wyciągnięcie ręki
|
|
 |
Codziennie staram się być coraz lepszy dla siebie i nigdy w cudzych oczach
|
|
 |
Już zawsze będzie lato, z zapachem wiosny rano,
pocałunki na siemano, pocałunki na dobranoc
|
|
|
|