 |
Nie radzę sobie z tęsknotą, która zżera mnie od środka jak grubas hamburgery.
|
|
 |
Każdego wieczoru gdy leżę skulona w łóżku, staram się doszukać jakie błędy popełniłam, co mogłam powiedzieć inaczej, abyśmy dalej byli razem. Starając się nie uronić ani jednej łzy, wspomnienia uderzają we mnie i zmieniają mój uporządkowany świat w jakiś burdel. | maada_faaka
|
|
 |
Dzięki Tobie czułam się szczęśliwa, nie miałam czasu na rozmyślanie, analizowanie przeszłość, a tym bardziej na problemy. Liczyłeś się Ty, nic poza tym. Wspierałeś mnie każdym kroku, mimo wielu kłótni dawaliśmy radę, byliśmy dla siebie oparciem, kochaliśmy się ot tak bez żadnego powodu, nie za coś, po prostu. / maada_faaka
|
|
 |
Gdybyśmy wrócili do siebie nawet teraz, to pamiętaj że nie byłoby tak samo. Każde z nas wypominałoby błędy jakie wzajemnie robiliśmy.
|
|
 |
Proszę pokaż, że choć trochę Ci zależy.
|
|
 |
Kurwa tęsknie za Tobą, tak cholernie tęsknie. Każdego dnia, staram się nie myśleć o Tobie, ale nie ma takiej chwili abym nie zastanawiała się co robisz, czy nadal coś do mnie czujesz. Kocham Cię, nie potrafię inaczej, nie potrafię o Tobie zapomnieć choć jesteś jebanym skurwysynem, który ma wyjebane na wszystko.
|
|
 |
Mamo, jeszcze będę kimś, jeszcze coś osiągnę, ale nie teraz.
|
|
 |
Jakbym Cię zobaczyła chyba bym ci z liścia walnęła ..
|
|
 |
nie mów ' żegnaj . ' nie pozwól , żeby wszystko umarło .
|
|
 |
za każdym razem kiedy odjeżdżał spod mojej klatki przeżywałam koszmar. tamtego razu zażartował : -dawaj buziaka kochanie, może ostatni raz.- z naburmuszoną miną nastawiłam usta a gdy już siedział na motorze rzucałam mu swoje odwieczne zdanie:- jedź ostrożnie. - tamtej nocy nie napisał jak zawsze ' już jestem w domu.' był tylko krótki telefon od jego kolegi. słyszałam pojedyncze słowa. jakiś wypadek , rozbity motor, osobowe auto, poślizg. nagle mdłości, słabość, i przeogromna panika. pamiętam uspokajanie mnie przez tatę, kiedy tej deszczowej nocy pędziliśmy do szpitala. zawalił mi się świat, gdy zobaczyłam go nieprzytomnego podłączonego do aparatur, z bandażem na głowie , przez który przedzierała się krew . złapałam go za dłoń , modliłam się i szlochałam , żeby wyszedł z tego cało . wtedy najbardziej liczy się nadzieja wiesz ? i ona tym razem nie zawiodła . bo on w końcu otworzył powoli oczy i cicho wyszeptał leciutko ściskając moje palce : - myślałaś , że dla ciebie nie przeżyję ? .
|
|
|
|