 |
Czuję w sobie nutkę egoizmu, który miesza się z bezradnością. Wmawiam sobie poprzez to, że jestem słaba, że nie nadaję się do niczego… I po części jest to jakaś prawda. Wychodzę z domu, idę do pracy i mam wrażenie, że wciąż nie jestem w stanie dać wszystkiego z siebie na co mnie w życiu jest stać. Od dzieciństwa byłam rozpieszczana przez dziadków, ale nie przez mamę. Choć pozwalała mi na wiele rzeczy, to nigdy nie pozwala mi wejść w miejsca, w które sama chciałam iść. Zawsze mnie jakoś ograniczała, ale to działo się również poprzez stosunek dziadków do mnie. Nie zostałam nauczona ciężkiej pracy, bo to co chciałam miałam podstawione pod nos. Ale czy to było dobre? Nie, nigdy to nie było dobre. Bo dziś są tego efekty. Widzę, że nie potrafię się zachować tak, jak powinnam, że szybko chcę się poddać i uciec. A to nie na tym polega życie. Nie mogę ciągle przed wszystkim uciekać.
|
|
 |
Wydawało mi się, że nie może być, aż tak źle, ze zacznę jeszcze nowe życie, że pokażę sobie i innym, że jestem silną osobą, że przetrwam to co się dzieje, ale ile razy mogę sobie to wmawiać? Ile razy przez ostatnie lata codziennie mogę powtarzać w myślach i na głos takie słowa, które okazują się mieszanką nie do końca szczerych kłamstw? Skupiam się na jednym, ale zapominam, że są ważniejsze rzeczy. Wybieram samotność choć wiem, że jest ktoś kto bardzo potrzebuje mojej pomocy, a ja zaś staje się pieprzoną egoistką i nie myślę o tej osobie tylko o tym co dla mnie samej jest dobre. Wkraczam w rozdział zwany buntem. Przeżywam rozczarowania, o których nikomu nie mówię, których nie pokazuję już ludziom. Zamykam w sobie cały ból i rozpacz, bo nie chcę, aby ktokolwiek widział, że kolejny raz w życiu przegrałam walkę sama ze sobą. Nie umiem, nie potrafię się przyznawać do tego. Wciąż jestem w tym zagubiona, wciąż rozdwojona pomiędzy teraźniejszością, a przeszłością.
|
|
 |
Próbowałam się od tego uwolnić, próbowałam z tego wyjść, ale nie umiem.. Nie jestem w stanie uwolnić się od tego czasu, od tej pieprzonej przeszłości. Nie wiem, jak mam w tym wszystkim się zachować, jak trwać, co mówić, jak reagować. Bo się cholernie boję. Czuję, że wszystko odwraca się przeciwko mnie i nie jestem w stanie tego zatrzymać, zahamować. Nienawidzę takiego stanu, ale bardzo ciężko jest od tego się uwolnić. Mam wrażenie, że coraz częściej znów zaczyna coś mi odbijać, że zaczynam uciekać w nieznane, ale... Nie jestem w stanie przejść przez to. I tak, boję się cholernie z dnia na dzień coraz bardziej samej siebie. Bo nie panuję nad tym, nie panuję nad sobą, własnymi myślami, emocjami. I to zaledwie kwestia czasu, kiedy stanie się coś złego, kiedy odejdę, kiedy zniknę...
|
|
 |
"Postanowienia, przeklęte postanowienia. To ściema, nic nie masz do powiedzenia. Nic się nie zmienia znów."
|
|
 |
"Wciąż upadam i wstaje, i znów upadam i wstaje. I zamiast się ogarnąć tylko o tym gadam, udaje."
|
|
 |
"Jeśli jesteś to nie odchodź. Jeśli nie ma Cię to wróć..."
|
|
 |
I wystarczy, że leżysz przy mnie, że mogę się przytulić i poczuć bezpiecznie. Tyle radość, tyle szczęścia w Twojej osobie.
Dziękuję za wczoraj, za dziś, za każdą chwilę.
Jesteś wszystkim czego potrzebuję, powodem dla którego się uśmiecham! :*
|
|
 |
Jest mi gorąco w uścisku Twojego spojrzenia.
I potrzebuję tego uczucia, bo tak dobrze mi, bo jestem Twoja.
A te ramiona są po to, aby Cię tulić.
|
|
 |
Chcę móc Cię przytulać i trzymać za rękę .Zawsze.
|
|
 |
Tylko z Tobą chcę rozmawiać i trzymać Cię za ręce. Z Tobą mi niczego nie brakuje, nie pragnę nic więcej. ;*
|
|
 |
Czaruj mnie wciąż swoim szeptem. Po prostu bądź. I daj mi pewność, że Ty jesteś wszystkim, za czym tęsknię.
|
|
 |
Ciarki na plecach, jakby sto mrówek przeszło nagle.
Zapach Twój napędza, niczym wiatr dmuchając w żagle. ;*
|
|
|
|