 |
gdy byliśmy razem, to myślałem, że damy radę
|
|
 |
i gdyby nie to wszystko, to byłoby dobrze wiesz, a tak poza tym, to wcale nie jest ok.
|
|
 |
wypijmy za młodość, za hip hop!
|
|
 |
Dziękuję Ci za tych kilka szczerych słów. Aa ja Cię kocham ..
|
|
 |
a może ja po prostu potrzebowałam tej banalności ? kiczowatych prezentów w walentynki, spacerów pod gwiazdami i czułych słówek w deszczu. może właśnie tego tak bardzo mi brakowało ? odrobiny normalności, ciepła i poczucia bezpieczeństwa. zwykłych wypadów na miasto, zwykłego taniego wina na nas dwoje. może chciałam poczuć się jak naiwne serialowe bohaterki ? przeżywać wszystko wraz z przyjaciółkami, obgadywać pierwszy pocałunek, pierwszą randkę. iść na kolejne i zatracać się coraz bardziej. może też chciałam taka być ? i może nadal chcę, uwierzyłbyś ? czytać krótkie, jednak pełne treści smsy, słyszeć 'dobranoc' w słuchawce. razem śpiewać nasze ulubione piosenki, całkowicie olewając brak jakiegokolwiek talentu. tak bardzo pragnęłam tego wszystkiego, beznadziejnej przewidywalności, zwykłych przypadkowych buziaków i mocnego przytulenia, w zimny dzień. z Tobą, mogłabym to wszystko mieć. ale Ty nie chciałeś nawet takiej banalności. wystarczyła Ci dziwka, z klubu, w którym akurat piłeś./N
|
|
 |
stał w progu, obsypany śniegiem, z paczkę w ręku. - co to ? - spytałam, gdy się rozbierał. - zobacz. - uśmiechnął się a ja po chwili odnalazłam ciepły jeszcze sernik. - mmm. akurat zgłodniałam. - poszliśmy do kuchni. usiadł przy stole, naprzeciw mnie. wydobyłam ciasto i zaczęłam się mu przyglądać. - co jest ? - zapytał, widząc moją minę. - rodzynki. - wycedziłam przez zęby. - no to co ? - co ? nie znoszę rodzynek ! - krzyknęłam niczym mała dziewczynka. roześmiał się. - przepraszam, nie wiedziałem. daj no to tutaj. - wziął ode mnie ciasto, odnalazł łyżeczkę. - co ty robisz ? - no sama mówiłaś, że nie lubisz rodzynek, to się ich pozbywam. - spojrzał na mnie, nie kryjąc rozbawienia. - wariat. - szepnęłam. do kuchni weszła mama. - co robicie ? - ze zdziwieniem, a następnie zrozumieniem spojrzała na niego. - rodzynki ? - zapytała. - mhm. - odparł, skupiając się na dłubaniu w cieście. - i gdzie ty córciu znajdziesz drugiego takiego ? - nawet nie mam zamiaru szukać. - odpowiedziałam./N
|
|
 |
cz 1 Szła wzdłuż torów z butelką taniego wina w ręku, ledwo utrzymując równowagę. Wydzierała się na całe gardło, była totalnie pijana. Nie liczyła czasu, który poświęciła na włóczenie się, nawet nie wiedziała gdzie jest. Usiadła na stalowej szynie. Z jej gardła wydobył się histeryczny śmiech, potem jej perfekcyjny makijaż zniszczyło kilka czarnych smug. Wtedy od strony lasu dobiegł ją dźwięk czyiś kroków. Drgnęła z przerażenia, kurczowo zacisnęła dłoń na szyjce butelki. Postać weszła na tory. To on, śledził ją. -Myślałaś że zostawię cię samą? W takim stanie, żebyś sobie coś zrobiła? -Zostaw mnie w spokoju ty łajdaku! Omdlałymi rękami zaczęła tłuc go w tors. -Nie było cię przy mnie nigdy, gdy tego potrzebowałam, a teraz mówisz że nie możesz mnie zostawić? Złapał dziewczynę za nadgarstki i odepchnął od siebie, ona omal nie upadła. -Nie mogłem patrzeć jak się niszczysz, upadlasz. Coraz mocniej zaciskała dłoń na butelce. -Dlatego wolałeś przyglądać się z boku?
|
|
 |
cz 2 Dziękuje za taką opiekę. Moje życie, szczęście, mój pech, moja śmierć! Cisnęła naczyniem w tory, po czym zaczęła biec przed siebie, wzdłuż ścieżki znaczonej przez łzy. /sstrachsiebac
|
|
 |
- Co jest w nim takiego wspaniałego? Przecież jak każdy inny ubiera jeasy, rano wstaje do szkoły, co wieczór pije herbatę, chodzi z psem na spacery, opycha się czekoladą i bananami, do tego jest przesadnie miły i poukładany... - I to wszystko sprawia że właśnie jego pokochałam. /sstrachsiebac
|
|
 |
biorąc w dłoń kawałek rozbitego lustra, usiadła pod ścianą, zamglonym spojrzeniem wodząc po pokoju. przewrócone krzesła, rozbite talerze. kawałki jedzenia, skórki mandarynek, chleb, okruchy ciasta, zasypywały dywan. plama czerwonego wina powiększała się coraz bardziej. uniosła wzrok. żyrandol kołysał się na boki, trzymany tylko na kilku kablach. wiatr targał firankami, otwarte okno wpuszczało lodowate, nocne powietrze. podniosła jedną z wielu większych części lustra i przejrzała się w niej. czarne smugi tuszu na policzkach, czerwone oczy, roztrzepane włosy. z odrazą odrzuciła szkło na drugi koniec pokoju. z zamyśleniem wpatrzyła się we wzięty wcześniej odłamek. nie zwlekając przyłożyła go do cienkiego nadgarstka, nakreślając kilka równoległych linii. wypuściła z siebie emocje, kilka kropel czystych uczuć. po chwili przymknęła powieki, rozmazała krew na dłoniach. utrzymywała przytomność płytkim oddechem. krzyżując palce, obiecała sobie, że dziś stało się to ostatni raz./nieswiadomosc
|
|
 |
siedział przed telewizorem, zajadał kolejną kanapkę myśląc o wczorajszym meczu i planowanej na sobotę imprezie. sprawdził, która godzina, przejrzał nieodebrane wiadomości, nie zdając sobie sprawy, że teraz, właśnie w ten wieczór, jak w każdy inny, kilkadziesiąt metrów od jego domu, po drugiej stronie ulicy, na przystanku, siedzi ona. nie miał pojęcia, że w czasie gdy beztrosko spędza czas, przez sekundę nawet nie wspominając, ona wpatruje się w okno jego pokoju, do granic wmawiając sobie, że tym razem robi to ostatni raz. nawet nie mając nadziei, że uda jej się go zobaczyć, bo zwyczajnym przypadkiem właśnie wyjdzie do sklepu. mimo dwudziestostopniowego mrozu, po prostu patrzy zaszklonymi oczami, dusi powracające wspomnienia. może świadomie zadaje sobie ból, a może utwierdza samą siebie, że sobie tego nie wymyśliła. że on istniał, istnieje, i właśnie popija herbatę przy ciepłym kominku, tak samo realny. że jest częścią świata, tak jak był częścią niej. nieświadomy, że nią pozostał./N
|
|
 |
Kocham Cię całować, Kocham się do Ciebie przytulać , Kocham paczeć w Twoje paczydła , Kocham cię kochać ♥
|
|
|
|