 |
tamtej banalnej nocy, przy banalnym tanim winie i banalnych wyznaniach bełkotanych niepewnie, wszystko się zaczęło. to przykre - skończyło się na banalnym chodniku, z banalnym krzykiem, bo nie ogarnialiśmy tej cholernej, BANALNEJ miłości.
|
|
 |
mam ochotę się zwyczajnie rozpaść. przy ulubionym kawałku, wtulając się w ukochaną, ciepłą pościel, czytając raz jeszcze ulubiony cytat z książki, rozłożyć się na maciupeńkie elementy. następnie przy sklejaniu zapomnieć dodać do siebie tej cholernej tęsknoty za przeszłością i wszechogarniającej pustki, które ostatnio ewidentnie uzależniły się od wpadania do mnie bez zapowiedzi, tak na pogaduchy i kawę.
|
|
 |
spakuję to wszystko - każdą z książek, nawet te, które mają dla mnie sentymentalne wartości, płyty ulubionych raperów, bluzy wręcz wpasowane już w moje ciało. wciskając to w kartonowe pudło, schowam całą swoją przeszłość na dno szafy. po co? by przywitać się z przyszłością i wpuścić Cię do swojego serca, tak, żebyś przypadkiem nie narzekał na brak miejsca. tak, jestem jedną z tych idiotek, które zapominają o wszystkim, co było niegdyś ważne - dla jednego wariata. dla cudnego 'kocham'.
|
|
 |
uwielbiam, jak doszukuje się na poszczególnych częściach mojego ciała łaskotek, a nie odnajdując ich zrezygnowany rzuca, że to nie fair. jak udaje obrażonego, a mimo wszystko wciąż trzyma mnie za rękę. jak patrzy na mnie kątem oka, nieznacznie się przybliżając i oznajmia, iż całus w formie przeprosin byłby idealny.
|
|
 |
a jutro pijemy H2O przez zamknięte u ;D
|
|
 |
przytul mnie do siebie, i trwajmy w tym chwilowym zawieszeniu i mylności uczuć, przez całą noc.
|
|
 |
obecnie trzymam się dzięki rozsypanym cegiełkom mojej duszy, które podpierają mnie od środka.
|
|
 |
nigdy jeszcze nie kochałam tak mocno czyjegoś uśmiechu, jak jego.
|
|
 |
noc - teorytycznie niebo przykrywa ziemie granatową płachtą, by ludziom się lepiej spało. w praktyce jednak owa płachta zmienia się w poduszkę kłopotów, dręczących myśli i w kołdrę niepoukładanych uczuć i niezwykłej samotności.
|
|
 |
jeśli teraz nic nie ma sensu, to co wcześniej ten sens miało?
|
|
|
|