 |
siedziała nieruchomo wpatrzona w jego brązowe oczy. nie chciała nic mówić, wiedziała, że teraz potrzebna jest im chwila ciszy. siedzieli więc tak w milczeniu, zdając sobie sprawę z tego, że gdyby nie mieli siebie, nie mieliby nic.
|
|
 |
jest w nim coś tak niesamowitego, nieziemskiego. coś co nie pozwala chodź na chwilę oderwać oczu od jego osoby. tęczówki, w których widnieje masa radości i dłonie, które dają bezpieczeństwo. usta, które tak nieziemsko wypowiadają najbardziej banalne słowa. i to serce, które bezgranicznie kocha tylko ją.
|
|
 |
chciałabym ci napisać, że wyjeżdżam i już mnie nigdy nie zobaczysz. że jestem śmiertelnie chora i zostało mi kilka dni życia. że potrącił mnie samochód i trafiłam do szpitala. albo że krztuszę się powietrzem, bo ciebie przy mnie nie ma. coś, cokolwiek, żebyś tylko się przejął, żebyś się kurwa zainteresował.
|
|
 |
najgorsze są chwile, gdy przestajesz być silny. kiedy rozumiesz, że nie masz szans zwyciężyć, chociaż do tej pory byłeś przekonany, że ci się uda. gdy siedząc na parapecie, z papierosem w ręku, patrzysz na krople deszczu delikatnie uderzające w okno i zdajesz sobie sprawę, że nie masz nic. gdy każda piosenka przypomina ci o tym, że do niczego nie dążysz. najgorsze są chwile kiedy wolisz umrzeć, niż żyć.
|
|
 |
pamiętasz swoje dzieciństwo? pewnie nie raz obiecywałeś sobie, ze zmienisz świat na lepsze, że wszystkie twoje marzenia się spełnią i że będziesz szczęśliwy na zawsze. dzisiaj wydaję ci się to śmieszne, bo skoro swojego życia nie potrafisz zmienić, to jak niby miałbyś zmienić świat?
|
|
 |
cierpiałam w ciszy żyjąc chwilą, a każda chwila była dla mnie wiecznością, którą zalewał bezbrzeżny ocean moich łez. cierpienie jest sztuką, tyle że przecież serca nie lubią cierpieć.
|
|
 |
wypijmy za wszystkich ukochanych, którzy zmienili się w łamaczy serc. za wszystkie kocham, które tak szybko straciły swoją magię. za wszystkie łzy, zatopione w kieliszkach i przepalone papierosami. oraz za żegnam, które niszczyły nie tylko nasze życie, ale również doprowadzały do destrukcji serc.
|
|
 |
któregoś dnia w moich oczach zaiskrzy się blask. ten blask, którego pod dostatkiem ma tak niewiele par.
|
|
 |
nie jestem elokwentna, nie mam daru bycia otwartą, chociaż słowa stały się niebywale ważną częścią mojego życia. znajduję w nich cząstkę uczuć, które tylko w taki sposób umiem wyrazić. nie jestem nadzwyczaj ckliwą osobą, ale każdy ma w sobie coś z wrażliwego człowieka. może dlatego w mojej niebanalnej jaźni nie odczuwam euforii ze spędzania swojego wolnego czasu, może dlatego zadufana w sobie tkwię w lenistwie. może, nie wiem.
|
|
 |
ja tylko czasami się jeszcze gubię i bezsensownie błądzę. oddaję swoje życie w ręce zaufanych osób z nadzieją, że oni naprowadzą je na właściwy tor. a potem znowu się rozczarowuję, bo nikt już nie potrafi mnie naprawić, bo nikt nie ma czasu na sklejanie mnie kawałek po kawałku, więc uśmiecham się blado i udaję, że to tylko chwilowe zatrucie. zatrucie życie.
|
|
 |
związek z nim nie tylko nauczył mnie, że płacz po nocach w poduszkę niczego nie daje. dotarło do mnie również to, że lepiej się nie przyzwyczajać, nie przywiązywać, nie zapamiętywać. najlepiej jest mieć na wszystko wyjebane, tak bardzo jak to tylko możliwe.
|
|
 |
przeszklone oczy, szybsze bicie serca, powaga słów i jego dłoń tak silnie trzymająca moją. pamiętam tak doskonale tamten wieczór, jak lekko przepitym i drżącym głosem, bez omijania faktów wyjawiał swe uczucia, tak wiarygodnie obiecując siebie na wieczność.
|
|
|
|