głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika cukiieereczek

stwierdzenie  że jestem wyglądam na zakochaną  traktuję jako obelgę. przecież nigdy naumyślnie  nie doprowadziłabym się do tak opłakanego stanu.

abstracion dodano: 30 listopada 2010

stwierdzenie, że jestem wyglądam na zakochaną, traktuję jako obelgę. przecież nigdy naumyślnie, nie doprowadziłabym się do tak opłakanego stanu.

najbardziej lubię Twoje powroty. to  kiedy po kilku miesiącach rozłąki  wracasz  a ja wieszam Ci się na szyi i szlochając w ramię  powtarzam jak mantrę  że tęskniłam. ciągły  mający swoje podstawy strach. koszmary i mój rozpaczliwy krzyk w środku nocy z obawy  czy nic Ci nie jest. trzęsące się z nie pokoju dłonie  nie mogące utrzymać filiżanki kawy. wszystko ze strachu przed tym czy żyjesz. przed tym  czy te paręset kilometrów dalej  na tej krwiożerczej wojnie  nie pozbawili Cię życia. związałam się z żołnierzem. oddałam swoje serce do depozytu  śmierci.

abstracion dodano: 30 listopada 2010

najbardziej lubię Twoje powroty. to, kiedy po kilku miesiącach rozłąki, wracasz, a ja wieszam Ci się na szyi i szlochając w ramię, powtarzam jak mantrę, że tęskniłam. ciągły, mający swoje podstawy strach. koszmary i mój rozpaczliwy krzyk w środku nocy z obawy, czy nic Ci nie jest. trzęsące się z nie pokoju dłonie, nie mogące utrzymać filiżanki kawy. wszystko ze strachu przed tym czy żyjesz. przed tym, czy te paręset kilometrów dalej, na tej krwiożerczej wojnie, nie pozbawili Cię życia. związałam się z żołnierzem. oddałam swoje serce do depozytu, śmierci.

dzień w którym Cię poznałam  oficjalnie zaznaczyłam w kalendarzu  obrysowując cyferkę napisaną drobnym druczkiem w gigantyczne serce  czerwonym flamastrem. obchodzę co roku  uroczyście ten dzień. rzucam lotkami w Twoje zdjęcie powieszone na drzwiach  a Twoją laleczkę voodoo  molestuję gasząc na niej moje papierosy. lubię tą delikatną formę sadyzmu. choć w niewielkim stopniu  pomaga uwolnić mój niesmak względem Ciebie.

abstracion dodano: 30 listopada 2010

dzień w którym Cię poznałam, oficjalnie zaznaczyłam w kalendarzu, obrysowując cyferkę napisaną drobnym druczkiem w gigantyczne serce, czerwonym flamastrem. obchodzę co roku, uroczyście ten dzień. rzucam lotkami w Twoje zdjęcie powieszone na drzwiach, a Twoją laleczkę voodoo, molestuję gasząc na niej moje papierosy. lubię tą delikatną formę sadyzmu. choć w niewielkim stopniu, pomaga uwolnić mój niesmak względem Ciebie.

z pękniętej struny nie masz już żadnego pożytku. z pękniętego serca również.

irresolute dodano: 29 listopada 2010

z pękniętej struny nie masz już żadnego pożytku. z pękniętego serca również.

wciąż go kocham   to mój najcięższy grzech.

irresolute dodano: 29 listopada 2010

wciąż go kocham - to mój najcięższy grzech.

w poprzednim roku ubierając razem choinkę  zaplątaliśmy się w sznur cudownych światełek  śmiejąc się do rozpuku. w tym roku  najchętniej bym się na nich powiesiła. tak bardzo mi Cię brak.

irresolute dodano: 29 listopada 2010

w poprzednim roku ubierając razem choinkę, zaplątaliśmy się w sznur cudownych światełek, śmiejąc się do rozpuku. w tym roku, najchętniej bym się na nich powiesiła. tak bardzo mi Cię brak.

wypiszę własną krwią Twoje imię na śniegu. może wtedy zobaczysz  jak cierpię przez Twoją obojętność.

irresolute dodano: 29 listopada 2010

wypiszę własną krwią Twoje imię na śniegu. może wtedy zobaczysz, jak cierpię przez Twoją obojętność.

nie jesteś najprzystojniejszym piłkarzem na świecie  wampirem ani wilkołakiem. nie potrafisz zrobić trików z piłką  na które lecą dziewczyny  nie posiadasz nawet magicznych mocy i Twoja skóra nie mieni się  kiedy wyjdziesz na słońce. mimo to pokochałam Cię najmocniej jak tylko potrafiłam  miłością jedyną i szczerą. wolę prawdziwą miłość do nieidealnego mężczyzny  od tej platonicznej do bożyszcza rozwrzeszczanych nastolatek.

irresolute dodano: 29 listopada 2010

nie jesteś najprzystojniejszym piłkarzem na świecie, wampirem ani wilkołakiem. nie potrafisz zrobić trików z piłką, na które lecą dziewczyny, nie posiadasz nawet magicznych mocy i Twoja skóra nie mieni się, kiedy wyjdziesz na słońce. mimo to pokochałam Cię najmocniej jak tylko potrafiłam, miłością jedyną i szczerą. wolę prawdziwą miłość do nieidealnego mężczyzny, od tej platonicznej do bożyszcza rozwrzeszczanych nastolatek.

do dzisiaj pamiętam  Twój telefon o 4 nad ranem. zacząłeś krzyczeć  że natychmiast mam zejść na dół. ledwo rozbudzona  w pidżamie zbiegłam na dół  wystraszona  że coś Ci się stało. 'co jest grane?!' krzyczałam  zbiegając po schodach. będąc na dole  przetarłam oczy z niedowierzania. stałeś roześmiany  a na śniegu z miliarda płatków czerwonych róż było ułożonego gigantyczne serce. 'zwariowałeś?!'   krzyczałam  płacząc ze wzruszenia. założyłeś na moje zmarznięte ramiona  swoją kurtkę  a później wziąłeś na ręce  zauważywszy  że stoję boso na białym puchu.   chyba czegoś zapomniałaś   wydukałeś  patrząc na moje zziębnięte stopy.   a Ty  gdybyś miał świadomość  że jestem w niebiezpieczeństwie  zamiast lecieć mi na pomoc  szukałbyś kapci?   spytałam  całując go rozkosznie.

abstracion dodano: 29 listopada 2010

do dzisiaj pamiętam, Twój telefon o 4 nad ranem. zacząłeś krzyczeć, że natychmiast mam zejść na dół. ledwo rozbudzona, w pidżamie zbiegłam na dół, wystraszona, że coś Ci się stało. 'co jest grane?!' krzyczałam, zbiegając po schodach. będąc na dole, przetarłam oczy z niedowierzania. stałeś roześmiany, a na śniegu z miliarda płatków czerwonych róż było ułożonego gigantyczne serce. 'zwariowałeś?!' - krzyczałam, płacząc ze wzruszenia. założyłeś na moje zmarznięte ramiona, swoją kurtkę, a później wziąłeś na ręce, zauważywszy, że stoję boso na białym puchu. - chyba czegoś zapomniałaś - wydukałeś, patrząc na moje zziębnięte stopy. - a Ty, gdybyś miał świadomość, że jestem w niebiezpieczeństwie, zamiast lecieć mi na pomoc, szukałbyś kapci? - spytałam, całując go rozkosznie.

najbardziej kretyńskim usprawiedliwieniem dla Twojego odejścia  mogło być to które mi podałeś  odchodząc bez skruchy. 'to dla Twojego dobra.' to tak  jak wyrwać motylowi skrzydła  twierdząc że tak będzie lepiej. to tak jak zabójstwo noworodka  tylko po to aby  uchronić go od każdej podłożonej przez życie nogi.

abstracion dodano: 29 listopada 2010

najbardziej kretyńskim usprawiedliwieniem dla Twojego odejścia, mogło być to które mi podałeś, odchodząc bez skruchy. 'to dla Twojego dobra.' to tak, jak wyrwać motylowi skrzydła, twierdząc że tak będzie lepiej. to tak jak zabójstwo noworodka, tylko po to aby, uchronić go od każdej podłożonej przez życie nogi.

leżeliśmy koło siebie w cudzym łóżku  po jednej z despotycznej domówek. spałeś  trzymając swoje muskularne ramie na moim biodrze. nasłuchiwałam Twojego oddechu  starając wyrwać się z Twoich objęć  tak aby Cię nie zbudzić. chciałam się z Tobą pożegnać dziękując za wieczór. chciałam Cię zostawić  tak jak odkłada się zabawkę na regał po skończonej zabawie. byłeś dla mnie nikim. tylko jednym z kolei  stojących w kolejce  aby być moim. podniosłam się cicho z łóżka i sięgając po Twoją koszulę  niechlujnie ją zarzuciłam na swoje wciąż rozgrzane ramiona. wzięłam swoje czarne szpilki do dłoni  paczkę papierosów włożyłam do kieszeni koszuli i już miałam  otwierać drzwi sypialni  kiedy usłyszałam jak łkasz przez sen  szepcząc moje imię. w Twoich ustach  brzmiało wyjątkowo. śniłeś o mnie. o mnie  nie o żadnej innej. na ciele poczułam dreszcze. nadal napawając się tym cudownym dźwiękiem  wyszłam. przecież uczucia  to tylko brudna przeszkoda w mojej grze. grze w której pionkami  są mężczyźni.

abstracion dodano: 29 listopada 2010

leżeliśmy koło siebie w cudzym łóżku, po jednej z despotycznej domówek. spałeś, trzymając swoje muskularne ramie na moim biodrze. nasłuchiwałam Twojego oddechu, starając wyrwać się z Twoich objęć, tak aby Cię nie zbudzić. chciałam się z Tobą pożegnać dziękując za wieczór. chciałam Cię zostawić, tak jak odkłada się zabawkę na regał po skończonej zabawie. byłeś dla mnie nikim. tylko jednym z kolei, stojących w kolejce, aby być moim. podniosłam się cicho z łóżka i sięgając po Twoją koszulę, niechlujnie ją zarzuciłam na swoje wciąż rozgrzane ramiona. wzięłam swoje czarne szpilki do dłoni, paczkę papierosów włożyłam do kieszeni koszuli i już miałam, otwierać drzwi sypialni, kiedy usłyszałam jak łkasz przez sen, szepcząc moje imię. w Twoich ustach, brzmiało wyjątkowo. śniłeś o mnie. o mnie, nie o żadnej innej. na ciele poczułam dreszcze. nadal napawając się tym cudownym dźwiękiem, wyszłam. przecież uczucia, to tylko brudna przeszkoda w mojej grze. grze w której pionkami, są mężczyźni.

dzięki śliczne : . teksty abstracion dodał komentarz: dzięki śliczne :). do wpisu 29 listopada 2010
Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć