 |
Czasem, jak dziś, dręczy mnie nieodparte wrażenie, że po prostu wszystkim przeszkadzam.
|
|
 |
milion razy przemyśl to co chcesz mi powiedzieć. bo ja to zapamiętam.
|
|
 |
ale ja wcale nie potrzebuje kogoś, kto będzie mi mówił jaka jestem 'wspaniała' , tylko kogoś kto pomoże mi wstać, gdy będę spadać, chce kogoś, kto nie pozwoli mi dotknąć dna.
|
|
 |
masz tylko dwa wyjścia. możesz przyjść i pozbierać mnie z podłogi, albo położyć się obok.
|
|
 |
daj zdrowie moim bliskim dla mnie tylko trochę siły.
|
|
 |
Nie umiem, nie chcę, nie potrafię odciąć się od przeszłości. Skrada się za mną jak cień, nie opuszcza ani na krok. Często wraca pod osłoną nocy, klatka po klatce wyświetla tamte chwile. To nieprawda, że czas leczy rany, on ich nawet nie zabliźnia.
|
|
 |
nie chce już o tym wszystkim myśleć. Chce wyjechać, obojętnie gdzie, byle jak najdalej. Chce zapomnieć o wszystkim, chce żyć na nowo. Z nowym scenariuszem, z nowym planem na życie. Chce żeby było już dobrze, bez żadnych rozczarowań, smutku. Czemu tak się dzieje? Ktoś odchodzi, poddaje się bez walki. Ktoś zaczyna wszystko na nowo. Chce jakąś instrukcje, jak żyć, by nie popełniać ciągle tych samych błędów. Nie chce już ranić bliskich, wiedząc , że w każdej chwili może ich zabraknąć. Chce żyć w świecie, w którym co dnia jest coraz lepiej, a nie w takim gdzie życie robi nas w chuja , zabijając marzenia.
|
|
 |
Najbardziej obcy są dla siebie ludzie, którzy kiedyś się kochali.
|
|
 |
Nasza dalsza konwersacja nie ma najmniejszego sensu merytorycznego, albowiem egzystujesz w zbyt płytkim brodziku intelektualnym, a twoja elokwencja nie jest adekwatna do mojej erudycji, co koliduje z moimi imperatywami, tzn. spierdalaj./eeiiuzalezniasz
|
|
 |
pamiętasz, jak obiecałam Ci, że się nie poddam? jak obiecałam walczyć, nawet jeśli nie będzie Cię tutaj? jak mówiłam, że jestem silna i wytrzymam? kłamałam. jestem nikim. nędznym skrawkiem człowieka wyniszczonego przez setki wspomnień, z mnóstwem ran zadawanych na przestrzeni lat. nie dałam rady. wcale się nie trzymam. na dobrą sprawę nie potrafię pójść nawet na Twój grób. ja to wszystko oddalam od siebie, bo jeszcze, mimo jedenastu minionych lat, nadal nie wierzę, że już nigdy Cię tu nie będzie. zamykam oczy, gdy przez przypadek wpadnie mi w ręce Twoje zdjęcie. odkładam je najgłębiej jak tylko można, by nie patrzeć, by nie wbijać sobie kolejnego sztyletu, w to podziurawione dość mocno serce. umieram, każdego dnia na nowo - bo bez Ciebie, bez Twojego wsparcia i bez Twojej dłoni, która miała prowadzić mnie przez całe życie - nie ma mnie. po prostu nie istnieję. / veriolla
|
|
 |
Czasem zrozumieć to wszystko jest tak trudno
I ciężko sobie wmówić, że życie jest próbą
Że ktoś ułożył ten plan precyzyjnie
Kiedy odchodzą szybko ci, którzy żyli tak niewinnie.
|
|
|
|