 |
|
a przecież kiedyś każdy był silny
|
|
 |
|
ma takie piękne duże oczy. jej źrenice przenikają przez piękno świata, a ona coraz częściej zapomina o rzeczywistości - ciekawe czy jeszcze istnieje
|
|
 |
|
kształtujesz chwilowe szczęście na nieszczęściu dalszego życia
|
|
 |
|
podziwiać kogoś za to jaki jest. a przecież ONA jest nikim w firmowych metkach
|
|
 |
|
zapomniałam dodać, że cały mój świat to psychiatryk.
|
|
 |
|
a Ty nadal rozwalasz mnie i składasz jak dziecko puzzle. każdego dnia odkrywam inny atom Twojej osobowości, sprawdzam fakturę skóry, koncentruję się na kurwikach, które kryjesz w tęczówkach. jesteś jak gorąca czekolada w zimowy dzień, rozgrzewasz do granic przyzwoitości i maltretujesz słodkością. znowu wyrywamy słowa z naszych ust kodując przy tym najistotniejsze informacje. planujemy przyszłość doskonałą, przepełnioną marzeniami i wiarą w lepsze jutro. czarujesz spojrzeniami rzucanymi, niby to od niechcenia, znad firanki niesamowicie długich rzęs i co najważniejsze jesteś, Twoja obecność wystarczy mi na wieczność.
|
|
 |
|
w końcu musiał nadejść ten destrukcyjny moment. w naszych sercach załomotało. nadmiar alkoholu obudził w nas zwierzęce instynkty. walka o rzeczy zupełnie nieistotne przyniosła ból, który ciężko wymazać z pamięci. płaczę, bo inaczej nie potrafię. mam dosyć bycia zimną suką. chciałabym odnaleźć się w tym wszystkim, stać się bardziej tolerancyjna, mniej odpowiedzialna i opiekuńcza. przecież tak bardzo kocham, a miłość potrafi przenosić góry. może za szybko dorosłam i moje plany są niewykonalne. marzy mi się równowaga.
|
|
 |
|
oddałbym wszystko, żeby dziś być gdzieś z tobą.
|
|
 |
|
Mam na wyciągnięcie ręki szczęście,
cel widzę częściej
|
|
 |
|
Znowu czuję twój zapach na ustach,
gdy patrzę jej w oczy, choć to kolejna z nocy, kiedy nie ma cię obok.
|
|
 |
|
sam jestem rozbity jakbyś rozbił mnie na części.
|
|
 |
|
- chcę by pewnego dnia się obudził i stwierdził: nie, nie dam jej tak po prostu odejść. tego chcę.
|
|
|
|