głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika coloredmirror

obserwuję Go. siedzi na barierce balkonu  nogi zwisają Mu poza zewnętrzną krawędź. macham. widzi mnie  jednak nie reaguje. wciąga do płuc kolejnego bucha  po czym zapija go bolsem. już wiem  bez pytania   pokochał.

definicjamiloscii dodano: 27 lipca 2011

obserwuję Go. siedzi na barierce balkonu, nogi zwisają Mu poza zewnętrzną krawędź. macham. widzi mnie, jednak nie reaguje. wciąga do płuc kolejnego bucha, po czym zapija go bolsem. już wiem, bez pytania - pokochał.

nieodparte wrażenie  że to co jest między Wami to nie do końca zwyczajna relacja. bo to jednak wyjątkowe  kiedy nie chodzi za Tobą krok w krok  jak cień. kiedy widząc Twoje łzy próbuje rozgryźć ich tajemnicę i doskonale rozumie  że w jednym przypadku powinien  chociażby siłą  zamknąć Cię w ramionach  lecz w innym   zostawić  samą  bo tylko tego akurat potrzebujesz. ciszy  bezwzględnego spokoju duszy.

definicjamiloscii dodano: 27 lipca 2011

nieodparte wrażenie, że to co jest między Wami to nie do końca zwyczajna relacja. bo to jednak wyjątkowe, kiedy nie chodzi za Tobą krok w krok, jak cień. kiedy widząc Twoje łzy próbuje rozgryźć ich tajemnicę i doskonale rozumie, że w jednym przypadku powinien, chociażby siłą, zamknąć Cię w ramionach, lecz w innym - zostawić, samą, bo tylko tego akurat potrzebujesz. ciszy, bezwzględnego spokoju duszy.

musnął kciukiem mój policzek zakładając kilka kosmyków włosów za moje ucho.   spójrz na mnie...   prosił przyciszonym głosem.   ni... e. nie mogę.   ciche westchnięcie dobiegające mojego słuchu.   dlaczego?   mruknął kładąc luźno dłoń na mojej talii.   bo to jedno spojrzenie...   przełknęłam ślinę.   co  jeśli znów się w Tobie zakocham? w szarych plamkach pośród szmaragdu...   nachylił się i powoli musnął wargami moje usta. pozostał chwilę w takiej pozycji wypuszczając na moją brodę ciepły oddech.   tego pragnę najbardziej.   szepnął. Jego słowa odbiły się echem nocy. podniosłam spojrzenie. jęknęłam pod nosem na co w odpowiedzi mocno zacisnął swoją dłoń na mojej.   to głupie... chyba nigdy nie przestałam Cię kochać.   wydyszałam przygaszonym głosem czując jak moje serce znów przywraca dawny stan  kiedy brał mnie w ramiona.

definicjamiloscii dodano: 27 lipca 2011

musnął kciukiem mój policzek zakładając kilka kosmyków włosów za moje ucho. - spójrz na mnie... - prosił przyciszonym głosem. - ni... e. nie mogę. - ciche westchnięcie dobiegające mojego słuchu. - dlaczego? - mruknął kładąc luźno dłoń na mojej talii. - bo to jedno spojrzenie... - przełknęłam ślinę. - co, jeśli znów się w Tobie zakocham? w szarych plamkach pośród szmaragdu... - nachylił się i powoli musnął wargami moje usta. pozostał chwilę w takiej pozycji wypuszczając na moją brodę ciepły oddech. - tego pragnę najbardziej. - szepnął. Jego słowa odbiły się echem nocy. podniosłam spojrzenie. jęknęłam pod nosem na co w odpowiedzi mocno zacisnął swoją dłoń na mojej. - to głupie... chyba nigdy nie przestałam Cię kochać. - wydyszałam przygaszonym głosem czując jak moje serce znów przywraca dawny stan, kiedy brał mnie w ramiona.

na razie się wspinam   ale widoki są ekstra.   hannah montana the movie.

definicjamiloscii dodano: 27 lipca 2011

na razie się wspinam - ale widoki są ekstra. / hannah montana the movie.

balansowaliśmy na krawędzi pocałunku. nasze oddechy mieszały się ze sobą  spojrzenia łączyły się w jedną prostą.   nawet gdyby dzisiaj... coś... się stało między nami  zwyczajnie nie wytrzymasz ze mną długo.   powiedział w końcu  a ja do dziś żałuję  że nie stanęłam na palcach  nie sięgnęłam Jego ust. bo zapewne zamiast mijania Jego osoby z drżącymi dłoni mogłabym trzymać je w tylnych kieszeniach Jego jeansów udowadniając Mu jak cholernie się mylił.

definicjamiloscii dodano: 25 lipca 2011

balansowaliśmy na krawędzi pocałunku. nasze oddechy mieszały się ze sobą, spojrzenia łączyły się w jedną prostą. - nawet gdyby dzisiaj... coś... się stało między nami, zwyczajnie nie wytrzymasz ze mną długo. - powiedział w końcu, a ja do dziś żałuję, że nie stanęłam na palcach, nie sięgnęłam Jego ust. bo zapewne zamiast mijania Jego osoby z drżącymi dłoni mogłabym trzymać je w tylnych kieszeniach Jego jeansów udowadniając Mu jak cholernie się mylił.

nadzieja   to  co trzymało nas przy sobie. kiedyś. dawno.

definicjamiloscii dodano: 25 lipca 2011

nadzieja - to, co trzymało nas przy sobie. kiedyś. dawno.

  no i słyszę dziwne odgłosy  wyglądam przez okno. ON. jebłam  spodziewałabym się Go wszędzie  ale nie za moim oknem.   obserwuje Cię.   weźweź.   chodź po domu w ciuchach!   oj  dziwne odgłosy!   nie wyglądaj  to Jego ludzie.   rozmowa with friend.

definicjamiloscii dodano: 25 lipca 2011

- no i słyszę dziwne odgłosy, wyglądam przez okno. ON. jebłam, spodziewałabym się Go wszędzie, ale nie za moim oknem. - obserwuje Cię. - weźweź. - chodź po domu w ciuchach! - oj, dziwne odgłosy! - nie wyglądaj, to Jego ludzie. / rozmowa with friend.

miło byłoby znaleźć faceta  który lubi prasować  robić śniadania do łóżka  wypić lampkę czerwonego wina przed snem. ubóstwia wspólne kąpiele  nie ma nic przeciwko kilkugodzinnym wylegiwaniu się przed telewizorem przy tanim romansidle. jednakże mogę poprzestać na Nim   z tą paczką fajek w tylnej kieszeni jeansów  szeroką bluzą i wielgaśnym sercem  które bije tylko dla mnie.

definicjamiloscii dodano: 25 lipca 2011

miło byłoby znaleźć faceta, który lubi prasować, robić śniadania do łóżka, wypić lampkę czerwonego wina przed snem. ubóstwia wspólne kąpiele, nie ma nic przeciwko kilkugodzinnym wylegiwaniu się przed telewizorem przy tanim romansidle. jednakże mogę poprzestać na Nim - z tą paczką fajek w tylnej kieszeni jeansów, szeroką bluzą i wielgaśnym sercem, które bije tylko dla mnie.

na dobrą sprawę problem nie tkwił w tym  że był tak bezczelny  cholernie arogancki i nie raz płakałam przez Niego po nocach. zwyczajnie nie potrafiłam nie spiąć wszystkich mięśni  kiedy mnie przytulał  nie umiałam swobodnie oddychać  gdy zaczynał mnie całować. mimo Jego zapewnień  że się zmienił   na przestrzeni okresu przez jaki Go poznawałam  stracił moje zaufanie i wciąż bałam się  iż zaraz po odprowadzenie mnie pod dom  a nuż pójdzie do innej.

definicjamiloscii dodano: 25 lipca 2011

na dobrą sprawę problem nie tkwił w tym, że był tak bezczelny, cholernie arogancki i nie raz płakałam przez Niego po nocach. zwyczajnie nie potrafiłam nie spiąć wszystkich mięśni, kiedy mnie przytulał, nie umiałam swobodnie oddychać, gdy zaczynał mnie całować. mimo Jego zapewnień, że się zmienił - na przestrzeni okresu przez jaki Go poznawałam, stracił moje zaufanie i wciąż bałam się, iż zaraz po odprowadzenie mnie pod dom, a nuż pójdzie do innej.

lubiłam Jego lekko rozchylone wargi  kiedy wypuszczał na moją twarz drażniące ciepło połączone z dymem nikotynowym. lubiłam Jego dłonie  które tak bezwiednie i naturalnie spoczywały na moich biodrach. jednak najpiękniejsze było to beztroskie 'kocham Cię' wypowiedziane z tą charakterystyczną nutą szczęścia w głosie.

definicjamiloscii dodano: 25 lipca 2011

lubiłam Jego lekko rozchylone wargi, kiedy wypuszczał na moją twarz drażniące ciepło połączone z dymem nikotynowym. lubiłam Jego dłonie, które tak bezwiednie i naturalnie spoczywały na moich biodrach. jednak najpiękniejsze było to beztroskie 'kocham Cię' wypowiedziane z tą charakterystyczną nutą szczęścia w głosie.

też masz czasem ochotę uciec? w między czasie zamknąć za sobą drzwi z przeciągłym trzaskiem i pozasuwać je na wszystkie spusty? zgnieść wszystkie stare rozdziały  po czym wyrzucić je do kosza. zapomnieć. zabić w sobie to  co czujesz.

definicjamiloscii dodano: 25 lipca 2011

też masz czasem ochotę uciec? w między czasie zamknąć za sobą drzwi z przeciągłym trzaskiem i pozasuwać je na wszystkie spusty? zgnieść wszystkie stare rozdziały, po czym wyrzucić je do kosza. zapomnieć. zabić w sobie to, co czujesz.

szarpnęłam Go za rękę przyciągając do siebie.   przestańprzestańprzestań! ile razy mam Ci powtarzać  że tego nie chcę?!   krzyknęłam Mu prosto w skierowaną do mnie bokiem  twarz. wypuścił z ust resztki dymu wciągniętego do płuc.   robię to dla Twojego dobra.   syknął wciąż unikając mojego wzroku. wyrwał dłoń z mojego uścisku. opadłam na zroszoną trawę wyrywając z bezsilności kolejne źdźbła.   to nie w porządku...   szeptałam w ciszę poranka wpatrując się w Jego oddalającą się pośród mgły sylwetkę.

definicjamiloscii dodano: 25 lipca 2011

szarpnęłam Go za rękę przyciągając do siebie. - przestańprzestańprzestań! ile razy mam Ci powtarzać, że tego nie chcę?! - krzyknęłam Mu prosto w skierowaną do mnie bokiem, twarz. wypuścił z ust resztki dymu wciągniętego do płuc. - robię to dla Twojego dobra. - syknął wciąż unikając mojego wzroku. wyrwał dłoń z mojego uścisku. opadłam na zroszoną trawę wyrywając z bezsilności kolejne źdźbła. - to nie w porządku... - szeptałam w ciszę poranka wpatrując się w Jego oddalającą się pośród mgły sylwetkę.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć