 |
|
Będziemy się mijać jeszcze jakiś czas. Dziwnie pospieszać wzrok, żeby się odwrócił, przywoływać pogardliwe myśli, upadłe słowa.
Teatr maskowy. Akt pierwszy, scena druga. „ŻE NIBY BEZ BÓLU.”
|
|
 |
|
Nigdy nie potrafiła przyznać się do błędu. Do tego, że pozwoliła, by ktoś mógł zawładnąć całym jej światem.
|
|
 |
|
ustosunkuj się do tego, że twoja obecność w moim życiu zaczęła być niezbędna.
|
|
 |
|
nie wiem dlaczego tak na mnie patrzysz. ja tylko wyznałam ci miłość.
|
|
 |
|
w wydychanym powietrzu półtora promila smutku.
|
|
 |
|
do miłości trzeba dorosnąć. nie nauczyła cię mama?
|
|
 |
|
Całkiem niedawno zabiłeś mnie.
Zapytasz:
- "ja? czym?"
- Tym jednym "nie"
|
|
 |
|
Mnie stworzył Bóg,
"Żyj" polecenie wydał,
nie wiem czy to przemyślał,
lecz wiem teraz by się przydał.
|
|
 |
|
czas, który pozwoli naprawić nam swoje błędy
|
|
 |
|
może to coś zmieni gdy już wiesz.
|
|
 |
|
' - Wiesz, to jest coś innego.
Ty tego nie zrozumiesz.
Nas łączy takie potężne uczucie.
W jakimś procencie jest to irracjonalna pewność.
Że On będzie.
Jutro, w przyszły poniedziałek, za miesiąc i w Wigilię.
Zawsze. Przy mnie. Zawsze Mój.
- To przyzwyczajenie.
Miłość nigdy nie daje takiej pewności.
- A nie mówiłam, że nie zrozumiesz? '
|
|
 |
|
Dostałam od życia gorzką czekoladę z napisem 'oby zawsze było ci tak słodko'
|
|
|
|