 |
|
ciekawi mnie jedynie czy nie zastanowiłeś się nad moją nieobecnością, czy mierzyłeś korytarz wzrokiem szukając pośród setek osób właśnie mnie.
|
|
 |
|
To tylko jedna osoba , a świata jakby o połowę mniej .
|
|
 |
|
nie masz już zupełnie co ze sobą zrobić. pousuwałaś już zbędne pliki, posegregowałaś wszystkie idealnie w foldery, przejrzałaś wiadomości. odświeżasz notorycznie te same strony, odtwarzasz ten sam kawałek i mimo zmęczenia - nie schodzisz z komputera i nie kładziesz się spać. tylko dlatego bo na gadu przy Jego imieniu wciąż widnieje żółte słoneczko. a nuż, napisze.
|
|
 |
|
Chyba nie jest dobrze, bo kupiłam sobie buty i nie cieszą.
|
|
 |
|
wyjaśnij mi wszystko. przedstaw sytuację w jak najprostszy sposób. zero domysłów, zero złudzeń, zero gdybań. nie pozwól, żebym doprowadziła się do stanu, który na pozór będzie wydawać się teraz dobry, a w efekcie okaże się tym, który zniszczy wszelkie możliwe szanse i nadzieje. jeśli mogę Cię mieć, powiedz. nie będę mieć tak artystycznie wyjebanego na tą kwestię.
|
|
 |
|
duma, upór, pewność siebie - to, co dzieli nas od samego początku.
|
|
 |
|
film, kokosowa czekolada, ciepła kołderka, Ty - to moje marzenia na jutro.
|
|
 |
|
pamiętam nasze poranki, kiedy ustawiałam sobie budzik ściszony na jedynkę, żeby tylko wstać przed Nim i zrobić pyszne kanapki z twarożkiem i marmoladą. w efekcie zawsze budziłam Go z pełną skruchy miną pytając najciszej jak tylko potrafiłam, gdzie ma plastry, bo przeżyłam dość ekscytujące chwile z nożem.
|
|
 |
|
zaczął nerwowo ocierać jedną dłoń o drugą mierząc je spojrzeniem, aby tylko nie napotkać mojego wzroku. opierałam się o barierkę wyczekująco potupując. - wiesz, miałem tylko do Ciebie zagadać. zacząć flirtować. rozkochać Cię w sobie. kilka spotkań. zaliczyć, a potem olewać. taką miałem umowę, chory zakład. - uśmiechnęłam się szyderczo wsłuchując się w to, co mówił. - udało Ci się, więc co tu robisz? czemu nie bajerujesz kolejnej? - zagadnęłam. podniósł wzrok mierząc mnie niepewnie. - bo Cię poznałem. i każda rozmowa, każdy pocałunek, każde przytulenie, z jednej strony było wypełnieniem zakładu. z drugiej, płynęło z głębi serca. - zamilknął wstając. zatrzymałam Go pociągając delikatnie za rękaw bluzy. uśmiechnęłam się do przesady słodko. - zauroczyłem się, mała. ale nie licz na nic. znam się dość dobrze. jutro nie będę pamiętał jak cudownie całowałaś, jak niesamowite miałaś źrenice patrząc na mnie. szybko zapominam. niebywale szybko. - powiedział całując mnie w policzek i idąc, od tak.
|
|
 |
|
bierz łopatę, taczki i betoniarkę. popracujemy trochę nad naszą miłością.
|
|
 |
|
Gdybym tylko mogła, to uwierz, że wyrwałabym sobie serce,
a później wyrzuciła je za okno z największą siłą jaką potrafię.
|
|
 |
|
mam ochotę podejść do Niego i zwyczajnie wygarnąć wszystko, co od jakiegoś czasu we mnie siedzi. żal za to, że mimo swoich rzekomych wyrzutów sumienia, teraz nawet się nie odzywa, żadnej lichej wiadomości. że nasze niby-rozmowy w szkole ograniczają się do Jego 'zakładaj większe dekolty, dobrze?' na co totalnie zlewam. boli do cholery. jeszcze niedawno był tak maksymalnie blisko.
|
|
|
|