 |
|
a paru tamtych co się wczoraj bawiło z nami... gdzie byli, gdzie są dziś nie wiedzą sami
|
|
 |
|
i myśl w głowie taka, że jakbym wczoraj nie miał smaka, to bym w portfelu miał ze dwie banie, nie piątaka
|
|
 |
|
to już nie to co w pamięci
|
|
 |
|
NADZIEJA MATKĄ GŁUPICH, PRZY ŻYCIU TRZYMA LUDZI
|
|
 |
|
może właśnie pijesz, bakasz, wciągasz, jarasz przy tym ziomuś,
może siedzisz sam jak ja w domu, w pustym pokoju,
słyszysz mnie i mój wokal, mówi, głos który szepcze:
'jesteśmy tacy sami, nawet gdy zmieniamy miejsce'
|
|
 |
|
znów kumple i ławka, fajka, browar i klatka, babranie się w gównie,
to po ojcu mam żal do świata i zaraz się wkurwię
|
|
 |
|
wiem, że w tłumie prócz moich znajomych ktoś rozumie jeszcze:
życie to syf, więc z brudu pragnie wyciągnąć Ci szczęście
|
|
 |
|
nerwy szargają ból, boli jak przedtem, z braku kontroli chlejemy, zmieniając miejsce
|
|
 |
|
ej, gwiazdy nie są takie same, od kiedy ktoś bliski mi spisał swój testament, życiowy zamęt, chciałbym wiele rzeczy zmienić, szkoda że trzeba coś stracić, żeby później to docenić
|
|
 |
|
tyle wspomnień co przeżyliśmy razem, na moim sercu zostawiłaś tylko skazę, kiedyś grzało niczym słońce, teraz twarde jest jak kamień, chcesz miec takie? to się ze mną na nie zamień
|
|
 |
|
żeby nie zamulac, dodam też że bywa lepiej, szczególnie wtedy, kiedy temat porządnie klepie
|
|
 |
|
na moje problemy wczesniej nie spoglądacie, wypuszczam nowy traczek, macie pełne kiślu gacie, nagle za mną latacie 'maju powiedz, co sie stało?' CHUJ WAM W DUPY, TAKICH DUZO SIĘ POZNAŁO
|
|
|
|