 |
bardzo by ich zdziwiło, że od dłuższego już czasu, bawił się nimi przypadek.
|
|
 |
nie kocham Cię wcale
tylko moja dusza jakaś taka smutna
kiedy przechodzisz obok
obojętnie.
|
|
 |
Nie kocham cię.
Tylko tak jakoś krążę
dookoła ciebie myślami,
bez powodu, dziecinnie.
Nie kocham cię.
Tylko tak jakoś serce
postanowiło, że będziesz
epicentrum wszystkiego.
Nie kocham cię.
Tylko tak jakoś smutno, gdy
słowa twoje tak szorstkie,
a oczy nieprzeniknione.
Nie kocham cię,
Tylko tak jakoś boli, kiedy
nie odzywasz się dzień cały,
a ja czekam w ciszy.
Nie kocham cię
tak tylko trochę.
|
|
 |
kochaj mnie albo zapomnij, mam już dość skrajnych emocji.
|
|
 |
na tym polega tragizm miłości, że człowiek nie może kochać niczego bardziej niż tego, za czym tęskni.
|
|
 |
ale kiedy chciał odejść, mówiła, żeby jeszcze został. a gdy odchodził naprawdę, mówiła, żeby przyszedł jutro.
|
|
 |
chodzi o to, że musi coś przecież istnieć! jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą.
|
|
 |
pewnie dzisiaj też nie zasnę, bo wciąż w myślach biję się z sobą; gdybyś dziś znów stanęła na progu
ze śniegu pewnie bym cię otrzepał i dziękował sam nie wiem komu.
|
|
 |
chciałabym z tobą porozmawiać chociaż zupełnie nie umiem sobie wyobrazić, co mielibyśmy sobie do powiedzenia.
|
|
 |
rozmawiamy ze sobą coraz mniej, siebie chciwi, jakby ktoś pomiędzy nami porozstawiał szyby.
|
|
 |
a Ty stój tam gdzie stoisz, nie mów mi już nic więcej. niczego mi nie zrobisz i tak zrobię to jak zechcę.
|
|
 |
i nic nie przeczytasz z moich oczu, czasem nawet widząc łzy, nic nie potrafię poczuć.
|
|
|
|