 |
Uważaj, bo miłość Cię zniszczy. Tak, jak zniszczyła mnie.
|
|
 |
Nie mam już sił walczyć. Po co ma walczyć o kogoś, kto już mnie nie chce.? Zadawałam sobie to pytanie każdego dnia. I każdego dnia, serce odpowiadało tak samo:" Bo kochasz. Bo Ci na nim zależy". Owszem, kocham i mi zależy, ale już nie mam sił. Za dużo mnie to kosztuje. Wybacz kochanie.. Kocham Cię, ale już dłużej nie mogę.
|
|
 |
Jest dla mnie kimś więcej niż tylko miłością mojego życia. Jest moim ideałem i księciem z bajki. Pomimo tego, że jest tak daleko ode mnie, to nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jest moim szczęściem, które przyszło do mnie w najmniej oczekiwanym momencie. I chociaż czasem go ranię, to jednak kocham bezgranicznie.
|
|
 |
Nigdy nie chciałam Go zranić, ani też zostawić. Ale wiem, że ja nie dam mu szczęścia. Potrzebnej bliskości i codziennego uśmiechu. Nie próbuję się usprawiedliwiać tym, że dzieli nas zbyt wiele kilometrów, bo na pewno go zraniłam. Kocha mnie. Tak przynajmniej twierdzi. Ale ja musiałam zrobić coś dla siebie. Wylałam wiele łez z jego powodu. Zbyt wiele. Wiele też wycierpiałam. To po prostu niszczyło mnie od środka. To czekanie, czy napisze, czy może po raz kolejny mnie oleje.. Tego już po prostu było dla mnie za wiele. Jestem tylko człowiekiem. Kocham go, ale miłość, to nie wszystko
|
|
 |
Wszyscy, którzy Cie otaczają śmieją sie, cieszą z życia, a Ty, umierajac w środku rzucasz blagalne spojrzenie o pomoc.
|
|
 |
wiesz chciałabym cię mieć teraz, tu obok. razem z tobą żyć i żeby to wszystko znów siało się ważne
|
|
 |
mam nadzieję, że wciąż może być jak dawniej.. żałosne, ale prawdziwe.
|
|
 |
wesołe miasteczko. szliśmy za rękę, chcieliśmy poczuć się jak dzieci, a więc zaproponowałam, żebyśmy zrobili coś szalonego, on długo nie myśląc z głupim uśmieszkiem zabrał mnie tu. 'autka, autka, autka!'- podskakiwałam i krzyczałam, pokazując palcem, że tam chcę. 'cicho wariatko, tutaj są ludzie, każdy się na nas patrzy' - przytulił mnie, tym sposobem uniemożliwił mi jakikolwiek ruch. siedziałam już w autku, on w drugim, krzyknęłam -'kupiłeś bilety?', z poważną miną oznajmił -'sobie tak, Tobie też miałem?!, 'no wiesz? zginiesz kiedyś'- ruszyłam na niego. 'no przecież mam, jedziemy!' - dał kolesiowi, i razem z dziećmi ruszyliśmy. 'hahaha dojadę Cię'- krzyczałam jak opętana, dzieci dziwnie się na mnie patrzyły, a on pękał ze śmiechu. 'a ja jadę Ci wpierdolić!'- ze śmiechu spowodowałam stłuczkę, prawie wylatując z autka, jakby tego było mało, on również we mnie wjechał, nie umieliśmy się ruszyć w żadną stronę, płacząc ze śmiechu poszliśmy na inne karuzelę.
|
|
|
|