|
Jestem zmęczony, szefie. Zmęczony wędrówką, samotnie jak jaskółka w deszczu. Zmęczony tym, że nigdy nie miałem przyjaciela, żeby powiedział mi skąd, gdzie i dlaczego idziemy. Głównie zmęczony tym, jacy ludzie są dla siebie. Zmęczony jestem bólem na świecie, który czuję i słyszę. Codziennie. Za dużo tego. To tak, jakbym miał w głowie kawałki szkła. Przez cały czas.
|
|
|
Nienawidzę Cię bardziej niż siebie.
|
|
|
I jak tam? Nadal chcesz się zabić?
|
|
|
Brak Ci pewności siebie, uważasz się za osobę pozbawioną zalet.
|
|
|
|
W końcu się poddajesz. Nie walczysz, nie krzyczysz, nie płaczesz. Patrzysz obojętnym wzrokiem na to co Cię otacza i nie potrafisz już zrozumieć o co było to zamieszanie. Nie interesuję Cię już czy ktoś odejdzie, albo czy może zranić. Zgadzasz się na wszystko.
|
|
|
Boje się, że nie można mnie kochać.
|
|
|
Nic nie trwa wiecznie, niebezpiecznie jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie.
|
|
|
Ból jest złym doradcą. Strach przed bólem też.
|
|
|
Kiedyś do Ciebie podejdę. Powiem, że tęsknie. Tak po prostu.
|
|
|
Palcem po zaparowanej szybie piszę o tym w co wierzę. Jadem się zatruwam litera po literze.
|
|
|
Co we mnie jest wrednego, że gdziekolwiek jestem, podkładają mi nogę, bym wpadła w dołek. Dawniej szybko wyskakiwałam z tego dołka i waliłam na oślep tych, którzy robili mi na złość. Teraz nie mam siły na odwet. Nie, nie złagodniałam, bo ciągle jest we mnie dużo agresji, brakuje mi jednak energii, by walczyć jak lwica.
|
|
|
|