 |
martwię się. zaczynając od tego, że największą obawą napawa mnie to przywiązanie, moja odpowiedzialność za to jak je utrwalam i za niego, za jego serce, które trzymam w dłoniach, a przy upuszczeniu będzie równoznaczne z jego całkowitym upadkiem - nie tylko jednego mięśnia. przeraża mnie ożywienie i gotowość w jego oczach, gdy odbiera telefon od któregoś z kumpli z informacją o kolejnej spinie; zaciskam, z cholernego strachu o niego, wargę, a on wraca po godzinie i łapiąc mnie za dłonie, zapewnia, że nic się nie dzieje, by nieświadomy tego, że słyszę, kilka minut później opowiadał znajomemu, że w starciu na jego gołe ręce, przeciwnik wyciągał łom. mogłabym tłumaczyć to tym, że prawie się nie znaliśmy, gdy się w to pakowałam, ale nie przejdzie mi to przez gardło. wciąż wydaje mi się, że po prostu warto jest w tym tkwić.
|
|
 |
on mnie nie ogranicza, a ja nie robię nic, by musiał się martwić. patrzy na mnie z troską w oczach i zdarza mu się pytać czy wszystko w porządku, lecz nie zakazuje mi niczego. noszę na nadgarstku opaskę jego ulubionego piłkarskiego klubu od kilku dni, podobnie jak on wcisnął sobie na nos moje okulary przeciwsłoneczne. spędzamy razem całe dnie, a pół godziny po pożegnaniu już wspomina o tym, jak tęskni. pisze mega słodkie wiadomości na dobranoc i oboje udajemy, że już się kładziemy, że zasypiamy bez problemu nie zaprzątnięci żadnymi myślami. między pocałunkami obiecał mi, iż nie będzie wymagał ode mnie wyznań i za to mu dziękuję, bo moje serce się po prostu gubi.
|
|
 |
spróbuj objąć rozumem to co Bóg umieścił w moim sercu \ joasia682
|
|
 |
za to, że gdy myślę o przyszłości, widzę Ciebie,
za to, że mogę być częścią Twojego serca,
teraz dziękuję...
za to, że nieraz raniłam Cię tak niewyobrażalnie mocno,
za to, że nie potrafię być już ani trochę lepszym człowiekiem,
teraz przepraszam...
proszę jedynie byś nigdy nie zapominał dla kogo istnieje. \joasia682
|
|
 |
jestem skomplikowania, wiem, czasem sama siebie nie jestem
w stanie zrozumieć, robię złe rzeczy, których potem żałuję,
kłamię, a prawdę wygłaszam gdy już za późno na sprostowanie,
ranię ludzi, których kocham, wywołuję setki łez i boję się
je otrzeć, lecz potrafię prosto kochać, tak zwyczajnie,
pospolicie, ośmielę się rzec, byś na każdym kroku czuł
woń tego uczucia, byś nie zwątpił nigdy \ joasia682
|
|
 |
nie bądź zazdrosny, uwierz,
wręcz niewykonalne byłoby
nauczyć moje serce bić dla
innego mężczyzny \ joasia682
|
|
 |
nigdy nawet nie myślałaś o bólu
którego ja doznałam,
lecz jednocześnie nigdy nie śniłaś
choćby o tak ogromnym szczęściu,
które ja mam gdy On jest obok mnie. \joasia682
|
|
 |
najszczerszym Twoim uśmiechem jest
ten pojawiający się tuż po moim \ joasia682
|
|
 |
jeszcze przy
nikim nie czułam się tak bezpiecznie,
nigdy nie czułam, że mogę spokojnie
zamknąć oczy, a gdy je otworzę On
nadal tam będzie, będzie przy mnie,
trzymając mnie w tym żelaznym
uścisku, który jest w stanie pomieścić
tylko mój świat, z każdą wadą, każdą
słabością, i to jest moja definicja
bezpieczeństwa. \joasia682
|
|
 |
wiem, bywają dni w które trudno
jest mnie kochać, wtedy musisz
tylko spojrzeć w moje oczy, w
nich ukryłam cała miłość \ joasia682
|
|
 |
cała magia jest w tym słowie, w tym jednym 'obiecuję'
gdy proszę byś nigdy nie zostawiał mnie samej \ joasia682
|
|
 |
nie przemiń nigdy, bądź tylko Mym
spełnionym marzeniem aż po życia kres \ joasia682
|
|
|
|