 |
|
kiedyś może zrozumiesz jak trudno jest wstać, walczyć od nowa.
|
|
 |
|
myślałam, że Twoje odejście będzie łatwiejsze. że znikniesz jak ulubiona tabliczka czekolady, albo upragniony słoik nutelli. myślałam, że zapomnę. że wypadniesz z mojej pamięci, tak jak wiele innych osób, które się już przewinęło przez moje życie. myślałam, że sobie poradzę, bynajmniej taką miałam nadzieję. byłam pewna, że jestem silna, że z dnia na dzień będę w stanie pokazać Ci, jak wspaniale idę przez życie sama. cholernie się myliłam. dopiero teraz dociera do mnie jak ważną rolę odgrywałeś w moim życiu. kim tak naprawdę byłeś i co potrafiłeś zadziałać. teraz już nie mam Twojego dotyku, zapachu, gorąca ust. nie mam już Ciebie, straciłam tę miłość przez zbyt wielką pewność siebie. [ yezoo ]
|
|
 |
|
na nowo karmimy się kłamstwami, na co dzień trwając w nich bez jakichkolwiek przeszkód, bo tak łatwiej? łatwiej oszukiwać samego siebie, zabijać podświadomość, by pozornie wyjść na prostą? marne realia rzeczywistości, zatruwasz własne życie po to by żyć, dzielisz sekundy, ponownie wstrzymując ból, niezrozumiałe schematy, parę niezabliźnionych ran, wciąż tracisz to co kiedyś warte było najwięcej, tracisz samego siebie. być martwym za życia, to już nieważne, kolejny haust powietrza, zakańczasz temat. / endoftime.
|
|
 |
|
"jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać, zadzwoń do˙ mnie. nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą. jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić. nie obiecuję, że Cię zatrzymam, ale mogę pobiec z Tobą... ale jeśli któregoś dnia zadzwonisz i nikt nie odbierze.. przybiegnij do mnie bardzo szybko, mogę Cię wtedy potrzebować. ''
|
|
 |
|
wiesz kiedy docenisz, że mnie straciłeś? kiedy budząc się rano z problemem nie będziesz mógł wykręcić mojego numeru, bo będziesz wiedział, że już nie odbiorę.
|
|
 |
|
i wole żebyś nie istniał niż żył obok mnie.
|
|
 |
|
po prostu zniknij, czy to aż tak wiele?
|
|
 |
|
zakończyłam masę znajomości, wiele z nich niebywale zażyłych i wydawać by się mogło, trwałych. zerwałam kontakt, przestałam dzwonić i pytać, co słychać. nie zapomniałam - wciąż pamiętam niektóre z potężnych rozkmin, wspólne plany, drobne marzenia. w którymś momencie zrezygnowałam z kilkuletniej pasji i choć dla wielu może się wydawać, iż pozostał po niej tylko jeden obszerny folder ze zdjęciami oraz kilka dyplomów, to w mojej duszy też ma swoją szufladkę. rozstałam się z kimś, kogo kochałam, i dotąd nie wypaliło się to do końca. przez to wszystko, żyję chwilą, teraźniejszością. przy każdej próbie zaplanowania czegoś z zapasem, przeprowadzki w przyszłość, poukładana w moim sercu przeszłość wypadała z szafek. uciekam, mając nadzieję, iż zostawię to tam gdzie powinnam - za sobą, że nie pójdzie w moje ślady, a zostanie zapomniane.
|
|
 |
|
chwilowo wszystko się pierdoli. bez wyjątku.
|
|
 |
|
wciskasz w uszy słuchawki. klikasz 'play'. Pogłaśniasz na maksa i słyszysz już tylko tą muzykę. Tą, która kochasz, która jest częścią ciebie. Nie liczą się problemy w szkole, miłości, ani to, że ktoś właśnie cię woła. Ważne są tylko te nuty płynące z cieniutkich kabelków prosto do serca.
|
|
 |
|
sugerujesz, że jestem nikim? że nie potrafię poradzić sobie z własnym życiem? i że nie umiem zatrzymać przy sobie osób ważnych? nie masz o mnie pojęcia. nie wiesz jak wielki ból sprawia mi codzienne wstawanie i oglądanie tych samych fałszywych twarzy co dnia. nie masz pojęcia co czuje gdy po raz setny w tym roku wbijam ostre końcówki żyletki w lewą rękę. nie zwijam się już z bólu . tak naprawdę za każdym razem prosze Boga by nie pozwolił mi wbić ostrza zbyt głęboko. bym całkiem przypadkiem nie trafiła na żyłę. a Ty uważasz mnie za zero, kompletne dno. masz racje, może i jest to denne ale ja po prostu tak sobie radze. tak okazuje słabość i rozpacz oraz prośbę o jakąkolwiek pomoc.
|
|
 |
|
mówimy o marzeniach, tak? ja chce sie zabić.
|
|
|
|