 |
Nie ma ludzi gorszych czy lepszych. Są tacy którzy chcą Ci pomóc, albo chcą Ci dopieprzyć. / paramorelove
|
|
 |
|
Wybierz sobie mężczyznę, który będzie niszczył Twoją szminkę,
a nie tusz do rzęs.
|
|
 |
I znowu sobie gnoju narobiłam.
|
|
 |
Jedno życie to zdecydowanie za mało.
|
|
 |
wierz w lepsze jutro. nieważne, że dzisiaj jesteś na dnie.
|
|
 |
muzyka to wciąż te same dźwięki, które ułożone w swoisty sposób, za każdym razem dają inną treść i głębię.
|
|
 |
Nie ma się co okłamywać. Wielu odeszło, wielu jeszcze odejdzie .
|
|
 |
pościel która parzy zmęczony umysł. poplamiony dywan, który wzniósł z tobą więcej toastów za nowe początki, niż najlepsza przyjaciółka. szuflada, w której próbowałaś ukryć to co wyrzuciłaś wcześniej z samego środka tornada w swojej głowie. koronkowa firanka, która niezdarnie próbuje zasłonić szarość rzeczywistości. sama pożółkła już dawno. razem z sufitem wdychała papierosowy dym, wciągając go głęboko za każdym razem gdy tobie łamał się świat. później wietrzyłaś starannie pokój, by oszukać się, wmówić sobie, że dobrze było zawsze. jednak zapach nikotyny wżarł się nawet w twoją skórę. niczego nie da się tak po prostu wymazać, trzeba nauczyć się żyć z tym pod jednym dachem, spać w jednym łóżku, dzielić pościelą i półką w łazience, pod lustrem. nie możesz pozwolić, żeby wczoraj zabiło jutro.
|
|
 |
chciałabym rozkroić serce i pokazać ci jak napęczniało. wchłonęłam wszechświat. gdybyś tylko mógł tu teraz być, poczułbyś jakie bije ode mnie ciepło, chociaż mam takie zmarznięte ręce. głowa pod ciężarem nachalnych myśli, opada. słońce gaśnie coraz wcześniej, a mi z tego powodu zupełnie wszystko jedno. odliczam sekundy do pierwszych śniegowych płatków głaskając delikatne dźwięki. wypełniam oczekiwanie zdjęciami, herbatą i delikatnymi rysami twojej twarzy. mogłabym utonąć w alfabecie słodkości jakimi otulasz mnie do snu. dla ciebie mogłabym wywrócić świat na lewą stronę, gdybyś tylko zapragnął zobaczyć szwy mojego serca.
|
|
 |
widocznie właśnie tak musiało być. staram się wyrzucić resztki ciebie z mojej głowy, ale nic mi tego nie ułatwia. chciałabym wierzyć, że niedługo znowu będzie dobrze, że z tobą i bez ciebie mogę żyć zupełnie normalnie. chciałabym, żeby to nie miało znaczenia, ale nie jest tak. zawsze będziesz częścią mnie. to okropne, bo nieważne co zrobię nie jestem w stanie niczego zmienić.
|
|
 |
gdy już zrobię kilka kresek, wyłączam się na moment. czuję ten ból, ten ukochany ból, za którym tak „tęskniłam”. czuję się wspaniale. wieczorem, gdy idę się kąpać, ból wraca po zanurzeniu ciała w wodzie. i znowu to cudowne uczucie. momentami czuję się tak, jakbym unosiła się nad ziemią, jakby tylko to było mi do szczęścia potrzebne. później przez kilka dni patrzę na blizny. widzę, jak się goją, jak robi się strupek, a jak już odpadnie, robi się blizna. czasami bardzo mała, nic nie znacząca, ale czasami duża, bardzo widoczna, do której będę mogła wracać wspomnieniami.
|
|
 |
nie wstydzę się kolejnych sznyt. musisz je zaakceptować, jeśli spojrzysz na nie z obrzydzeniem, będziesz brzydził się samego siebie. nie jestem potworem. to nie moja wina. to życie mnie oszpeciło. skazało mnie na blizny w chwili, gdy spowodowało, że wzięłam do ręki żyletkę po raz pierwszy.
|
|
|
|