 |
potrzebuje miłości nie więcej niż ona i jeszcze nie mniej, i nie żałuje. jeśli chcesz mi coś powiedzieć możesz do mnie zadzwonić, będę smutniejszym i mądrzejszym sukinsynem.
|
|
 |
zapomnieliśmy się kochać. może to tylko chwilowe, może da się to przeczekać
|
|
 |
kiedyś flaszka na trzech wypijana w parku, którą ktoś z nas wyniósł starym z barku, szybko podawana z ręki do ręki zacieśniała nasze szczeniackie więzi, a dziś usiądziemy przy stole parę lat starsi, a butelka na blacie zadziała jak zapalnik i trochę brak mi tych czasów meczu, kiedy alkohol nie podnosił mi temperamentu
|
|
 |
pan się obco w sobie czuje, pan się w sobie obija o siebie
|
|
 |
boje się rano wstać, boje się dnia, codziennie rano boje się otworzyć oczy, ze strachu przed świtem, zupełnie nie wiem, co zrobić z nadchodzącym dniem. no nie moge. o, kurwa! mam niby jakieś obowiązki, a przecież – pustka, jakby zupełnie nie miało znaczenia czy wstane czy nie wstane, czy zrobie coś, czy nie zrobie, ja pierdole, higiena, jedzenie, praca, jedzenie, praca, palenie, proszki, sen. ja pierdole, kurwa.
|
|
 |
poruszyłaś we mnie coś, o istnieniu czego nawet nie wiedziałem. jesteś i zawsze będziesz częścią mojego życia. zawsze.
|
|
 |
kiedy raz pomyślisz o śmierci - to wróci, zawsze wraca. niczym narkotyk, najgorsze z uzależnień. powróci. w dzień, na spacerze, nawet we śnie. dopadnie cię wszędzie, niezależnie od tego, gdzie akurat będziesz.
|
|
 |
nie przyzwyczajaj się do mnie, nie zapamiętuj mojej twarzy, nie pamiętaj ile łyżeczek cukru wsypuje do herbaty, zapomnij jak się ruszam, jak ubieram, jak pachnę, nie przywiązuj się do mnie - ja mam w zwyczaju uciekać
|
|
 |
nie naprawię tego dziś, nic na siłę, kurwa, no pewnie, że nie, mam ten wolny dzień i wszystko jest we mnie na nie, ogólnie mam to w dupie, telefon jest na off i leży trochę daleko, gdy dzwonisz rzucić foch
|
|
 |
to już za mną. nie ma nic prócz imienia, lecz i to dni ukradną
|
|
 |
a ja czuję, że w moim środku nie ma normalnego serca, to jakiś obcy podrób, rozdrapywany zardzewiałym widelcem. nigdy nie miałem zawału, ale to jest gorsze.
|
|
 |
najwyższa pora przeżyć czyściec. nie zaznaczyłaś, że cie tu nie będzie. ani głosu twego też nie.
niczym bóg, co niby był, a teraz go niby nie ma.
|
|
|
|