 |
Ile mogę dać tym typom? Pamiętam ich z piaskownicy Teraz jak mnie widzą to chcą tylko hajs pożyczyć Odbita piłka, pytam - gdzie podziała się ambicja? Patrzą na mnie jakbym gadał do nich szyfrem jak enigma
|
|
 |
Wiem, że na codzień prowadzasz się z tamtym leszczem
Gdy tylko jestem obok traktujesz go jak powietrze
|
|
 |
Gdzie podwórka szare są kolebką naszych dążeń,
A środkowe palce kontrą dla zawistnych spojrzeń
|
|
 |
Do nieobliczalnych spraw mam uniwersalny umysł To idealny świat dla nie idealnych ludzi
|
|
 |
Choć nie przenoszę gór, wielu rzeczy mi brak. Chodź czasem mam tylko muzykę która mi gra. Wiem że kiedy zdobędę cały ten świat. Chodź ze mną to pokaże ci jak...
|
|
 |
Cała ulica błyszczała uśmiechem tego typa
W krzykach ostrych jak papryka brzmiała jego chrypa
Szwędał się po klitach, zrzęda z twarzą cynika
Typ o złotych zębach, żebrak, nocny żeglarz życia
|
|
 |
Chce świat obracać siedząc na jego szczycie
Puszczać w ruch to wszystko jak na winylowej płycie
To odbicie każdego dnia kiedy wstanie ranek
Zobaczę, że dzień jest źródłem wielu niespodzianek
|
|
 |
Ja o świcie chce budzić się z ułożonym życiem to wiem
Z porządkiem w głowie, wzrokiem z pod pewnych powiek
Wtedy powiem szczerze warta była praca
Te same sny, te same łzy, mam do kogo wracać
|
|
 |
Słuchaj jak bije serce, odlicz dobę od teraz.
teraz pomyśl że w ten dzień, spełniasz swoje marzenia
|
|
 |
też lubię marzenia, nie chcę uciec w złudzenia.
|
|
 |
partaczysz, kozaczysz, ja przyglądam się tym skokom,
I rozumiem, to poprzeczkę ustawiłam tak wysoko.
|
|
 |
Za wiele ego, jakbyśmy nie byli jednością.
Mam dość tego, zabijam debili świeżością.
|
|
|
|